niedziela, 25 kwietnia 2010

Alfons Mucha

W 1910 roku rozpoczął tworzenie dzieła swojego życia - cyklu „Epopeja słowiańska", który miał prezentować najważniejsze wydarzenia z dziejów Słowian. Aby zbadać prawdę historyczną o malowanych wydarzeniach, podróżował do Rosji, Polski, Serbii i Bułgarii.

Historia sztuki: Alfons Mucha


Autorem artykułu jest Marta.M




Większość z nas kojarzy Alfonsa Muchę, czeskiego malarza i grafika, z dekoracyjnych secesyjnych płócien przedstawiających kobiety otoczone roślinami i różnymi wzorami. To skojarzenie trafne, ale niepełne.

Mucha urodził się 24 lipca 1860 w Iwanczycach koło Brna jako syn urzędnika sądowego. Dość wcześnie odkrył swoje zamiłowanie do sztuki i bezskutecznie usiłował dostać się na Akademię Praską. Wyjechał więc do Wiednia i zatrudnił się w pracowni zajmującej się projektowaniem dekoracji teatralnych. Wyrobiwszy sobie znajomości, dzięki mecenatowi mógł rozpocząć studia na Akademii Sztuk Pięknych. Potem przeniósł się do Paryża, gdzie nasiąknął impresjonizmem. Przez pewien czas dzielił pracownię z samym Gauginem. Przełomowe w jego karierze było zamówienie na plakat teatralny do sztuki Gismonda, które w 1895 roku przyniosło artyście sławę jednego z największych secesjonistów. Od tego czasu tworzył przede wszystkim projekty na zamówienie oraz założył szkołę malarstwa.
W 1910 roku rozpoczął tworzenie dzieła swojego życia - cyklu „Epopeja słowiańska", który miał prezentować najważniejsze wydarzenia z dziejów Słowian. Aby zbadać prawdę historyczną o malowanych wydarzeniach, podróżował do Rosji, Polski, Serbii i Bułgarii. Ostatecznie, 1 września 1928 roku podarował swoje dzieła państwu. Cykl obejmuje dwadzieścia ogromnych płócien ilustrujących wydarzenia od prehistorii aż do XIX wieku. Obecnie podziwiać można je w muzeum na zamku z Morawskim Krumlovie.
Późniejszym dziełom Muchy krytyka zarzucała anachronizm. W 1938 rozpoczął pracę nad tryptykiem „Wiek rozumu", „Wiek mądrości" i „Wiek miłości", ale nie udało mu się go ukończyć. Po wkroczeniu wojsk hitlerowskich do Pragi i przesłuchaniu przez gestapo zmarł mając 79 lat.
Wiele z jego dział było przez przyjaciół i rodzinę chronionych przed władzami komunistycznymi, co pozwoliło je zachować, ale też sprawiło, że praktycznie aż do lat 90 ubiegłego wieku Mucha był nawet samym Czechom niezbyt dobrze znany.
Jego malarstwo zmieniało się wraz z nim i jego życiem. Styl, który prezentował w początkowym, praskim okresie swojej twórczości jest właściwie utożsamiany z pojęciem Art Nouveau. Rozpocząwszy karierę wizerunkami kobiet i typowo secesyjnymi pracami z motywami dekoracyjnymi i roślinnymi, dojrzewając artystycznie coraz więcej czasu poświęcał tematom narodowym. Odrębne miejsce w jego twórczości zajmują również pastele, o mrocznym charakterze, przypominające o łączących się z pięknem lękiem, cierpieniem i rozpaczą. Mucha był również fotografem. Fotografował w naturalnym świetle, sam zdjęcia wywoływał. Rozpoczął od zdjęć modelek w swojej pracowni, a potem zaczął za pomocą fotografii uwieczniać również swoich przyjaciół i siebie.
Historia życia Muchy to też historia sztuki. Wizytę w muzeum Muchy w Pradze czy w muzeum w Morawskim Krumlovie można nie tylko uwzględnić w planach wakacyjnych wojaży, ale wręcz potraktować jako pretekst do odbycia wycieczki do Czech. Warto na własne oczy przekonać się, dlaczego uznajemy Muchę za jednego z największych, jeśli nie największego z malarzy secesyjnych.


---
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 8 kwietnia 2010

Złote Płyty

RIAA ustaliła pułap sprzedaży dla Złotej Płyty na 500.000 sztuk. Ilość sztuk jest określana sprzedażą przez sklepy muzyczne, kluby, szafy grające i wszystkie dodatkowe kanały sprzedażowe, które legalnie dystrybuują muzykę. Sprzedaż miliona sztuk zdobywa miano Platynowej Płyty, a w razie potrzeby Multi-Platynowej Płyty. W 1998 roku RIAA rozpoczęła instytucję Diamentowej Płyty przyznawanej za sprzedaż 10 milionów egzemplarzy albumu lub singla.

Skąd się biorą "Złote Płyty"?


Autorem artykułu jest Muzyczek2




Pod koniec roku 1941, Orkiestra Glenna Millera, założona przez wokalistę i saksofonistę Gordona "Tex" Benekea, wykonała piosenkę "Chattanooga Choo Choo" w filmie Sun Valley Serenade. Film przeszedł na drugi plan a piosenka stała się przebojem. W mniej niż trzy miesiące został sprzedany ponad milion płyt.

Aby nagrodzić Glenna Millera - i zwrócić uwagę na jego sukces, RCA Victor spryskało jedną z kopii "Chattanooga Choo Choo" złotym lakierem. 10 lutego 1942 roku firma zaskoczyła Millera podczas audycji na żywo „Złotą Płytą". Była to pierwsza złota płyta przyznana kiedykolwiek artyście.


Glenn Miller


Rzeczywista, uznawana obecnie za nagrodę Złota Płyta została rozpoczęta gdy RIAA (Recording Industry Association of America) zapożyczyła chwyt reklamowy i znak Złotej Płyty. Pierwsza oficjalna Złota Płyta została przyznana Perremu Como w 1958 roku za nagranie "Catch A Falling Star". Pierwszy Złoty Album zdobył Gordon McRae i obsada z Oklahomy za ich soundtrack.


RIAA ustaliła pułap sprzedaży dla Złotej Płyty na 500.000 sztuk. Ilość sztuk jest określana sprzedażą przez sklepy muzyczne, kluby, szafy grające i wszystkie dodatkowe kanały sprzedażowe, które legalnie dystrybuują muzykę. Sprzedaż miliona sztuk zdobywa miano Platynowej Płyty, a w razie potrzeby Multi-Platynowej Płyty. W 1998 roku RIAA rozpoczęła instytucję Diamentowej Płyty przyznawanej za sprzedaż 10 milionów egzemplarzy albumu lub singla.


Aby uzyskać certyfikat Złotej Płyty wytwórnia musi zwrócić się o niezależny audyt sprzedaży dla każdego tytułu. Następnie firma księgowa zatrudniona przez RIAA oblicza stosunek płyt lub albumów wysłanych do sprzedaży do tych rozprowadzanych za darmo w celach promocyjnych. Następnym etapem jest proces śledzenia sprzedaży i zwrotów magazynowych.


Pierwotnie Złote Płyty były na materiałowym tle w ramce z drewna. Mini-okładki albumu lub replika płyty umieszczane były obok certyfikacji poświęcenia. W 1985 został dodany hologram, aby zapobiec nieautoryzowanemu powielaniu Złotych Płyt.


Po tym jak hologram został wprowadzony tradycja została zmieniona, aby umożliwić firmom fonograficznych dopasowanie nagrody np. projektant Wayne Yenawine wykonał Diamentową Płytę z ołowiu.


Najlepiej sprzedający się album wszech czasów jest to The Eagles "Greatest Hits", który w latach 1971-1975 sprzedał się w ilości 26 milionów egzemplarzy. Inne albumy, które przekroczyły 20 mln sprzedanych sztuk to „Thriller" Michaela Jacksona, „The Wall" Pink Floyd, „Led Zeppelin IV" Led Zeppelin i Billy Joel „Greatest Hits".


Pink Floyd


Thriller


RIAA śledzi także kariery poszczególnych artystów, co pozwala im na sprawdzenie który artysta się najlepiej sprzedaje. Obecnie nikomu nie udało się przebić The Beatles którzy sprzedali 106 milionów płyt (tylko w USA, inne kraje mają swoje własne standardy pomiaru).



---

BisMusic
GOlyzna MySpace


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

niedziela, 4 kwietnia 2010

teledyski

Przedstawiciele świata mediów wyraźnie naruszają prywatność artysty, atakują go hurmem jak barbarzyńskie wojska, osaczają jak głodne wilki, ogłupiają krzykiem i chichotem. On zaś wygląda, jakby właśnie się przebudził i był kompletnie zdezorientowany...

Teledyski, małe dzieła sztuki


Autorem artykułu jest Natalia Julia Nowak




Analizy i interpretacje wybranych teledysków zespołów Evanescence, Within Temptation, t.A.T.u. i Rammstein. Uzasadnienie tezy, według której niektóre video clipy to małe dzieła sztuki.

Wstęp


W moim artykule pt. "Przyzwoity film, nieprzyzwoity reżyser", będącym połączeniem felietonu z recenzją "Pianisty" Romana Polańskiego, napisałam, iż rzadko oglądam filmy, ponieważ wolę krótkie video clipy i teledyski. Nie będę ukrywać, że część czytelników była bardzo zniesmaczona i zażenowana moim wyznaniem, jak gdybym przyznała się do czegoś wstydliwego i niechlubnego. Doprawdy, nie rozumiem tej reakcji. Przecież krótkie filmiki także mogą być świetnie zrealizowane, głębokie, pouczające i skłaniające do refleksji!

Aby potwierdzić tę tezę, opiszę kilka muzycznych video clipów, które wydają mi się prawdziwymi "perełkami" i małymi dziełami sztuki - nawet, jeśli jest to tylko sztuka użytkowa. Czas na analizę i interpretację paru wybranych teledysków: "Everybody's Fool" (Evanescence), "Going Under" (Evanescence), "Frozen" (Within Temptation) i "The Howling" (Within Temptation). Oprócz miniprodukcji ilustrujących piosenki z gatunku rocka bądź metalu gotyckiego opiszę również inne filmiki: "All About Us" t.A.T.u. (ukazujący tematy tabu, takie jak prostytucja, gwałt czy zabójstwo w obronie własnej), "Biełyj Płaszczik" t.A.T.u. (demaskujący okrucieństwo i niesprawiedliwość totalitaryzmu) oraz "Amerika" Rammstein (będący manifestem antyglobalistycznym i ostrzegający przed amerykańską dominacją w kulturze). Życzę przyjemnego czytania!


Evanescence - "Everybody's Fool" - 2003 r.
O rozbieżności między "faktami autentycznymi" a "faktami medialnymi"


Teledysk, który wprawdzie nie zachwyca mnie pod względem formy, ale wydaje mi się ciekawą ilustracją współczesnego, zakłamanego i nastawionego na konsumpcję świata. Tytuł "Everybody's Fool", ze względu na swoją specyficzną formę gramatyczną, jest możliwy do przetłumaczenia na kilka sposobów. Jeżeli apostrof i literka "s" stanowią skrót od "is", to sformułowanie "Everybody's Fool" oznacza "Każdy Jest Głupcem" lub "Każdy Jest Głupi". Jeśli zaś apostrof i "s" wskazują na dopełniacz, to tytuł dzieła należy rozumieć jako "Głupiec Wszystkich" lub "Głupcy Wszystkich".

Bohaterka teledysku, grana przez wokalistkę Amy Lee, pracuje jako aktorka, a więc stanowi symbol osoby, która na co dzień udaje kogoś, kim nie jest. Kobieta występuje w reklamach koncernu "Lies" ("Kłamstwa"), ukazujących świat jako barwne, pozbawione wad miejsce, a sama jawi się widzom jako uosobienie wszechobecnego szczęścia i pomyślności. Na planie filmowym bohaterce-aktorce zawsze towarzyszy uśmiech, jednak gdy kamery zostają wyłączone, kobieta pokazuje swoje prawdziwe, smutne i poważne oblicze. Jej życie osobiste jest przeciwieństwem tego, które prezentuje odbiorcom reklam - bohaterka często płacze, cierpi psychicznie, zmaga się z jakimiś problemami, które całkowicie odbierają jej radość życia i pogodną minę. We fragmentach, ukazujących prywatną egzystencję postaci, widzimy aktorkę jako osobę pozbawioną entuzjazmu, samotną, wiecznie zmartwioną, rozżaloną i zirytowaną, która otwarcie pogardza swoimi zafałszowanymi wizerunkami (pomazanie zdjęcia w gazecie) oraz reklamowanymi przez siebie produktami. Jednakże kiedy kobieta wraca do pracy, znowu jest zmuszona udawać osobę szczęśliwą - robi zalotne miny podczas sesji zdjęciowej, uśmiecha się i tryska energią na planie filmowym.

W jednej ze scen widzimy, jak aktorka jedzie windą. Jest ciemno, a kobieta - bardzo przygnębiona, zaniedbana, ubrana w skromną bluzę z kapturem - stoi tyłem do jakichś rozchichotanych, wymalowanych blondynek, które wyglądają, jakby wybierały się na dyskotekę lub z niej wracały. W pewnym momencie "paniusie" zaczynają dokuczać naszej bohaterce, otwarcie i głośno się z niej śmieją, a ona nie ma siły, by się przed nimi bronić. Postać grana przez Amy Lee nie tylko cierpi z powodu apatii i złego samopoczucia, ale również przejawia skłonności autoagresywne - brutalnie obcina sobie włosy, a nawet próbuje się utopić w wypełnionej po brzegi wannie.

Pewnego razu aktorka, przeglądając się w lustrze i próbując się zmusić do uśmiechu, niespodziewanie wpada w gniew i rozbija pięścią zwierciadło. Naturalnie, kończy się to krwotokiem z dłoni. Kobieta jest przerażona tym, co się stało, toteż przykłada sobie do rany to, co akurat ma pod ręką - papier toaletowy. W ostatniej scenie widzimy, jak nasza bohaterka stoi nocą na balkonie i przygląda się wielkiemu billboardowi, który góruje nad miastem i znajduje się vis-a-vis niej. Z tego billboardu krzyczy do niej nie tylko ogromny napis "Lies" ("Kłamstwa"), ale również... jej własna twarz, będąca symbolem tego znanego z zafałszowywania rzeczywistości koncernu.

Teledysk "Everybody's Fool" pokazuje, jak wielka jest różnica między wyidealizowanym światem z reklam a prawdziwym, pełnym zmartwień życiem. Osobą, egzystującą na granicy tych dwóch światów, jest główna bohaterka video clipu (w tej roli Amy Lee). Niestety, kobieta nie jest zadowolona z uczestnictwa w procesie zafałszowywania rzeczywistości, źle się czuje jako symbol materializmu i komercji, gardzi sobą, ponieważ wiedzie podwójną egzystencję i oszukuje niczego nieświadomych ludzi. Warto jednak zauważyć, że problem, zasygnalizowany w teledysku amerykańskiego zespołu Evanescence, to tylko wierzchołek góry lodowej. Bo tak się składa, że zakłamane mogą być nie tylko reklamy, ale również media i polityczne materiały propagandowe.


Evanescence - "Going Under" - 2003 r.
W świecie bólu i urojeń


W teledysku, nakręconym do piosenki "Going Under" ("Idę Na Dno") zespołu Evanescence, wykorzystano zabieg artystyczny zwany deformatyzmem. Deformatyzm polega na subiektywnym i jednostronnym przedstawianiu rzeczywistości, w taki sposób, aby udowodnić, że wszyscy ludzie na Ziemi (co do jednego!) są źli, złośliwi, niebezpieczni i niegodni zaufania, a otaczający nas świat to po prostu piekło. W odróżnieniu od "Everybody's Fool", postać kreowana przez Amy Lee nie jest tutaj aktorką, tylko wokalistką gotyckiego zespołu, tak jak w rzeczywistości.

W pierwszej scenie widzimy, jak nasza bohaterka-wokalistka siedzi w charakteryzatorni, a kilka upiornie wyglądających kosmetyczek robi jej makijaż. Kobiety mają zdeformowane, wykrzywione w demonicznym uśmiechu twarze, szczypią i drapią swoją klientkę, jak gdyby robienie wizażu było dla nich tylko pretekstem do zadawania bólu nieszczęsnej Amy. Bohaterka nie ukrywa irytacji, próbuje się wyszarpać potwornym charakteryzatorkom, lecz jest wobec nich zupełnie bezradna. Wokalistka, pomimo negatywnych emocji, próbuje zachować nad sobą kontrolę, a jej głęboko ukrywane uczucia symbolizuje postać bladej topielicy w białej sukience, która tonie, otwarcie pokazując widzom swoje cierpienie. Pytanie: czy te kosmetyczki, które pastwią się nad bohaterką, naprawdę są takie demoniczne? Może artystce po prostu się wydaje, że otoczenie pragnie ją skrzywdzić? Jaki interes mogłyby mieć wizażystki w krzywdzeniu swojej klientki? Czy kapryśna gwiazda nie interpretuje przypadkowych szarpnięć jako umyślnych dokuczliwości?

W dalszej części teledysku Amy idzie już na scenę. Po wizycie w "upiornej" charakteryzatorni kobieta sama wygląda upiornie - ma mroczny, czarno-czerwony, gotycki makijaż i takież ubrania. Nagle pojawia się inna scena, która może być tylko wyobrażeniem lub wspomnieniem głównej postaci. Widzimy tam konferencję prasową, w której bierze udział jeden z członków grupy Evanescence. Mężczyzna jest otoczony przez zgraję hałaśliwych, nachalnych dziennikarzy, którzy posiadają upiorne, zdeformowane twarze, a którzy otwarcie śmieją się z muzyka, wytykają go palcami i podtykają mu mikrofony pod nos.

Przedstawiciele świata mediów wyraźnie naruszają prywatność artysty, atakują go hurmem jak barbarzyńskie wojska, osaczają jak głodne wilki, ogłupiają krzykiem i chichotem. On zaś wygląda, jakby właśnie się przebudził i był kompletnie zdezorientowany, zaspany, skołowany, nieświadomy tego, gdzie się znajduje i czego się od niego wymaga. Jednak... czy dziennikarze naprawdę naśmiewają się z celebryty, czy też gwiazdorowi tylko się wydaje, iż wszyscy są do niego negatywnie nastawieni oraz pragną go publicznie upokorzyć? Może muzyk jest po prostu przewrażliwiony na punkcie własnej osoby, a wszelkie pytania i słowa krytyki uważa za ataki, złośliwości, próby poniżenia? Na te pytania nie otrzymujemy odpowiedzi.

W końcu Amy Lee dociera na scenę i staje przy mikrofonie. Niestety, postacie, które przybyły na koncert, są równie podejrzane jak tamci straszni dziennikarze - wprawdzie skandują imię wokalistki i zachęcają ją do śpiewu, ale wyglądają jak upiory. Artystka jest wyraźnie zaniepokojona, widok straszliwej widowni odbiera jej całą pewność siebie. Kobieta rozgląda się dookoła, jakby chciała znaleźć jakąś drogę ucieczki, długo waha się przed rozpoczęciem występu. Pytanie: czy to wszystko dzieje się naprawdę, czy też cały fragment jest tylko metaforą tremy scenicznej, nieufności, nieśmiałości, podejrzliwości, lęku przed wyśmianiem i publiczną kompromitacją? Decyzja należy do nas.

Ostatecznie bohaterka przezwycięża strach i zaczyna koncertować. Publiczność, pomimo swojego horrendalnego wyglądu, jest zachwycona, a sama Amy na chwilę zapomina o grozie otaczającego ją świata. Obie strony - zarówno idolka, jak i jej fani - dobrze się bawią. Nagle część świateł gaśnie, a uniesione ręce słuchaczy (z punktu widzenia wokalistki) wyglądają jak kołysząca się woda. Bohaterka ulega chwilowemu złudzeniu, zeskakuje ze sceny, a wpadając w ręce tłumu, czuje się, jakby trafiła do głębokiej wody. Teraz artystka wyobraża sobie, że jest właśnie tą nieszczęsną, bladą topielicą w białej sukience, która pojawiła się kilkakrotnie na początku video clipu.

Wreszcie publiczność zanosi Amy z powrotem na scenę. Wydostając się z tłumu, kobieta ulega złudzeniu, że wynurza się z wody i odzyskuje oddech po długim duszeniu się w niesprzyjającym środowisku. Jest to wyraźna sugestia, że bohaterka źle się czuje wśród ludzi, ponieważ otoczenie ją uciska, krępuje, onieśmiela. Postać z filmiku "Going Under" nie ma zaufania do ludzi, upiera się przy przekonaniu, że każdy może ją skrzywdzić, toteż woli być ostrożna i trzymać się z daleka od innych. Jej cechą charakterystyczną jest indywidualizm, aspołeczność, niechęć lub nieumiejętność przebywania w grupie (zwłaszcza dużej).

Koncert dobiega końca. O dziwo, słuchacze, którzy do tej pory wyglądali jak upiory, niespodziewanie zamieniają się w normalnych ludzi. Czy to oznacza, że bohaterka przekonała się do nich, przestała ich uważać za wrogów? Możliwe. Przed zejściem ze sceny, kobieta uważnie przygląda się jednemu z członków zespołu, który także wygląda zwyczajnie. Jednak... w pewnym momencie twarz mężczyzny zamienia się w groźne oblicze upiora. Jak nietrudno odgadnąć, przestraszona i zawstydzona artystka natychmiast stamtąd ucieka. Po raz kolejny przekonuje się bowiem, że nikomu nie można ufać, że każdy nosi w sobie pierwiastek zła, na który trzeba uważać.

Teledysk "Going Under" Evanescence nie posiada żadnego morału, jednak - moim zdaniem - jest dosyć głęboki pod względem psychologicznym i wieloznaczny. Zastosowany w nim deformatyzm ma na celu pokazanie świata z punktu widzenia podejrzliwej, nieufnej, nieśmiałej kobiety, która postrzega każdego człowieka jako potencjalne zagrożenie dla własnej osoby, Kto wie, może video clip amerykańskiego zespołu jest artystycznym studium fobii społecznej? Warto jednak pamiętać, iż sam tekst piosenki "Going Under" mówi o samobójstwie z miłości: "Teraz ci powiem, co dla ciebie zrobiłam. Pięćdziesiąt tysięcy łez wypłakałam, krzycząc, kłamiąc i krwawiąc dla ciebie. A ty wciąż mnie nie słuchasz. Nie chcę twojej dłoni, tym razem sama się uratuję. Może ten jeden raz się obudzę? Nieudręczona, wiecznie pokonana przez ciebie. Gdy tylko pomyślałam, że mogłabym dosięgnąć dna... znowu umieram".


Within Temptation - "Frozen" - 2007 r.
O tym, że bogaci wcale nie muszą być szczęśliwi



Akcja teledysku "Frozen" ("Zamarznięta") holenderskiego zespołu Within Temptation rozgrywa się w dawnych czasach, najprawdopodobniej w dziewiętnastym wieku albo na początku dwudziestego. W pierwszej scenie widzimy przygnębioną, zapłakaną kobietę, która siedzi w obskurnej, więziennej celi i pisze list do niejakiej Anny, rozjaśniając sobie ciemność jedną, krótką świecą. Ten smutny obrazek sprawia, że odbiorca zastanawia się: "Co ta wrażliwa, spokojna, uczuciowa kobieta robi w więzieniu? Za jakie przestępstwo została ukarana? Kto ośmielił się ją zamknąć w tym ponurym miejscu?". Odpowiedzi na te pytania poznajemy w dalszej części video clipu.

Mniej-więcej w pięćdziesiątej sekundzie filmiku pojawia się retrospekcja, ukazująca przeszłość naszej bohaterki oraz dramatyczne wydarzenia, które na zawsze zmieniły jej życie. Widzimy wnętrze pięknego, bogato wyposażonego salonu, w którym kobieta i jej córeczka (Anna?) czekają przy stole na kolację. Bohaterka ma na sobie wspaniałą, elegancką suknię z bufiastymi rękawami oraz dużo staroświeckiej biżuterii z perłami, co sugeruje, że jest ona arystokratką. Obie osoby są zadowolone i uśmiechnięte, ale ich sielankę przerywa wejście pana domu, który jest człowiekiem złym, okrutnym i despotycznym. Matka i dzieci wyraźnie boją się ojca, gdyż zachowuje się on w sposób agresywny, jakby był wiecznie rozdrażniony i gotowy do zaatakowania drugiego człowieka.

Podczas rodzinnej kolacji dochodzi do kłótni między główną bohaterką a jej mężem. Niespodziewanie mężczyzna wstaje z krzesła, łapie przerażoną kobietę i brutalnie wyprowadza ją z pomieszczenia. W ciemnym korytarzu pan domu szarpie swoją małżonkę, popycha ją, przewraca i bije, ona zaś krzyczy, jednak nie jest w stanie się obronić. To samo dzieje się w mrocznym pokoju, do którego "czarny charakter" siłą wprowadza swoją ofiarę. Oprawca szydzi z leżącej osoby oraz sprawia wrażenie, jakby jeszcze nie odechciało mu się przemocy.

Nagle do ciemnego pokoju wchodzi dziecko naszej bohaterki. Kobieta jest przerażona, bo wie, że jej latorośl naraża się na niebezpieczeństwo. Rzeczywiście, ojciec zostawia roztrzęsioną matkę i rzuca się w pogoń za dziewczynką, która ucieka do swojego pokoju. Główna bohaterka płacze i załamuje ręce, gdyż zdaje sobie sprawę z faktu, iż jej mąż-sadysta może zrobić coś okropnego. Później widzimy, jak zły ojciec wchodzi (a właściwie: wpada nieproszony) do pokoju śpiącej córeczki, a ta budzi się i natychmiast pojmuje grozę sytuacji. Główna bohaterka, obdarzona macierzyńską intuicją, próbuje dostać się do dziecinnego pokoju, ale okazuje się, iż drzwi są zamknięte na klucz. Kobieta płacze, krzyczy i dobija się do drzwi, a jej córeczka chowa się ze strachu pod kołdrą. Nie wiadomo, jak kończy się ta sytuacja. Wiemy tylko tyle, że nazajutrz dziewczynka znęca się nad swoją lalką - wyrywa jej włosy i uderza nią o podłogę, co raczej nie jest normalną zabawą.

W kolejnej scenie jest już dzień. Główna bohaterka, wyglądająca na zmęczoną, zdesperowaną i ranną, wsypuje do filiżanki z kawą jakiś tajemniczy proszek, a następnie podaje truciznę swojemu mężowi. Mężczyzna wypija płyn i od razu robi mu się niedobrze - "czarny charakter" wypuszcza z rąk gazetę, chwyta się dłonią za krtań, a potem zapewne umiera. Później widzimy kolejny numer czytanego przez niego pisma. Na pierwszej stronie widnieje zdjęcie głównej bohaterki oraz zalążek artykułu pt. "Murder of husband. Woman arrested" ("Mężobójstwo. Kobieta aresztowana"). Oznacza to, że media zrobiły tanią sensację z tragedii naszej bohaterki, nawet nie próbując dotrzeć do sedna sprawy. No cóż, na informacjach o zbrodniach można dużo zarobić, chociaż jest to wyjątkowo poważny i delikatny temat.

Retrospekcja dobiega końca. W ostatnim fragmencie teledysku widzimy, jak przebywająca w więzieniu kobieta kończy pisać list, a potem czule go przytula i oddaje strażnikowi do wysłania. Natomiast wokalistka zespołu Within Temptation, Sharon den Adel, przytula lalkę, którą w jednej ze scen zniszczyła córka zabójczyni. Artystka wygląda na zadumaną, jakby rozważała opowiedzianą w video clipie historię. Bo teledysk rzeczywiście daje do myślenia, sygnalizuje problem patologii społecznych, a także pokazuje, że ofiara może czasem stać się katem i vice versa. Poza tym, filmik udowadnia, iż ludzie bogaci i wpływowi wcale nie muszą być szczęśliwi. Niby nic nowego, ale takie banały warto czasem powtarzać dla edukacji społeczeństwa.

Warto też zastanowić się, czy do nieszczęścia przedstawionego w teledysku naprawdę musiało dojść, czy nie można mu było w żaden sposób zapobiec? Co, oprócz morderstwa, mogła uczynić główna bohaterka, aby uratować siebie i swoje dziecko przed mężem-sadystą? Jak w realnym świecie należy rozwiązywać podobne problemy? Czy można usprawiedliwić zabójstwo? Na czym polega obrona konieczna i gdzie są jej granice? Co to jest "mniejsze zło"? Jaka kara byłaby najbardziej sprawiedliwa dla takiej kobiety jak arystokratka z video clipu Within Temptation? Może nie ma tu mowy o żadnej winie? Tego typu pytania moglibyśmy mnożyć w nieskończoność. A przecież dyskutujemy o jednym, czterominutowym, gotyckim teledysku!


Within Temptation, "The Howling" - 2007 r.
Apokalipsa spełniona, czyli wizja "jak z Baczyńskiego"


Piosenka "The Howling" - "Wycie" grupy Within Temptation doczekała się aż dwóch teledysków. Pierwszy z nich jest jednocześnie reklamą gry komputerowej "The Chronicles of Spellborn", do której holenderski zespół nagrał ścieżkę dźwiękową i której fragmenty zaprezentowano w video clipie. Drugi teledysk to "zwykły" filmik, mający na celu pełne oddanie treści piosenki i nastroju muzyki. My zajmiemy się właśnie tym drugim, bardziej artystycznym clipem. Myślę, iż jest on o wiele ciekawszy od komercyjnego zwiastuna gry komputerowej.

Scenariusz tego teledysku wygląda, jakby został żywcem wyjęty z twórczości Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, chociaż z pewnością jest to czysty przypadek. Reżyser przedstawił tutaj dwie kontrastujące ze sobą płaszczyzny - sielską i apokaliptyczną (ta druga zapewne jest wizją przyszłości). Pierwszy fragment teledysku przedstawia piękny, jasny, skąpany w słońcu ogród, w którym przebywają dwie osoby: wokalistka Sharon den Adel oraz mała, urocza, jasnowłosa dziewczynka, wcielająca się w rolę jej córeczki. Obie postacie mają na sobie lekkie, białe sukienki, wąchają białe kwiaty, wsłuchują się w radosny śpiew ptaków, patrzą na siebie z ogromną miłością i czułością oraz często się uśmiechają. Na drugim planie widzimy jakąś wielką, starą, kamienną willę, będącą zapewne domem matki i dziecka. Zaprezentowany w tym fragmencie obraz świata jest niezwykle optymistyczny, wypełniony spokojem i harmonią, toteż wywołuje w odbiorcy uczucie błogości, zadowolenia, bezpieczeństwa.

W pewnym momencie na dłoni Sharon siada ogromny, pomarańczowy motyl, a potem... za sprawą jakiegoś złego zaklęcia zamienia się w czarnego skorupiaka. Całe otoczenie ciemnieje, a utopijny obraz zamienia się w wizję "apokalipsy spełnionej" - jasność i piękno przyrody znikają, pojawia się mrok, ciemne chmury, gęsty, czarny dym, ogień, szczątki zniszczonych, trudnych do zidentyfikowania przedmiotów, ruiny przytulnego niegdyś domu naszych bohaterek. Sharon den Adel nie jest już ubrana na biało - jej letnia sukienka staje się czarna, z twarzy znikają wszelkie pozytywne emocje, a delikatny, prawie niewidoczny makijaż zostaje zastąpiony przez mroczny, wyrazisty, gotycki wizaż. Lalka, którą niegdyś przytulała mała dziewczynka, teraz jest zniszczona i leży na ziemi. Dziecko najpierw podnosi swoją ulubioną zabawkę, a potem niespodziewanie zaczyna ją kopać, jak gdyby zdezelowany przedmiot napawał je obrzydzeniem.

Od tej pory dwie płaszczyzny, przedstawione przez reżysera video clipu, nieustannie się ze sobą przeplatają - raz widzimy wizję sielską, innym razem apokaliptyczną. W jednym z fragmentów, ukazujących świat jasny i utopijny, wokalistka Sharon den Adel spostrzega tajemnicze drzwi. Gdy je otwiera, jej oczom ukazuje się ten drugi, mroczny świat, będący najprawdopodobniej zapowiedzią przyszłości. Co ciekawe, kobieta zdobywa się na odwagę i dosyć pewnym krokiem przechodzi na drugą stronę. Jakiś czas później widzimy, jak artystka tymi samymi drzwiami wraca do świata dobra. Takie balansowanie na granicy dwóch światów może być symbolem niepokoju i złych przeczuć, jakie nawiedzają niektórych ludzi przed zaistnieniem jakiejś tragedii - wojny, rewolucji, zamachu terrorystycznego, katastrofy naturalnej etc. Teledysk wyraźnie pokazuje, iż tego typu nieszczęścia mają ogromny wpływ na społeczeństwo, albowiem niszczą nie tylko dobra materialne, ale również ludzką psychikę, zachowanie, światopogląd, poczucie moralności i optymizm.

Kto wie, może inspiracją dla twórców tego filmiku była druga wojna światowa oraz okres względnego spokoju, który ją poprzedził? Warto zaznaczyć, iż "The Howling" nie jest jedynym teledyskiem zespołu Within Temptation, w którym pojawiają się liczne kontrasty. Tego typu zabiegi można zauważyć także w video clipie nakręconym do utworu "Mother Earth" ("Matka Ziemia"). W owym filmiku występują bowiem dwie skrajnie różne wizje natury - ta piękna, życiodajna i zachwycająca oraz ta niebezpieczna, niszczycielska, niemożliwa do okiełznania przez człowieka. Sharon den Adel prezentuje się tam w dwóch długich sukniach: białej (kiedy reżyser pokazuje nam pogodne krajobrazy) oraz czerwonej (kiedy pojawia się obraz nocnej burzy). Sama piosenka "Mother Earth" - pod względem kompozycyjnym - opiera się na tym samym schemacie co "The Howling" i ma podobny rytm.


t.A.T.u. - "All About Us" - 2005 r.
Chciał ją zgwałcić, więc go zabiła


Istnieją dwie wersje teledysku "All About Us", czyli "Wszystko o nas" duetu t.A.T.u. - ocenzurowana, bezkrwawa oraz nieocenzurowana, zawierająca drastyczną scenę zabójstwa w obronie koniecznej. Ponieważ o wiele ciekawsza jest ta pełna, pozbawiona zbędnych cięć wersja, skoncentruję się właśnie na niej.

Lena Katina i Julia Wołkowa, które zasłynęły niegdyś z lesbijskiego wizerunku, a potem przyznały się, że ich homoseksualne zachowania były tylko prowokacją artystyczną, występują tutaj jako dwie przyjaciółki, przeżywające kryzys w przyjaźni i niemogące dojść do porozumienia. Kobiety przyjeżdżają samochodem do jakiegoś lokalu (w tle słychać fragment starego przeboju t.A.T.u. - "All The Things She Said"), jednak po wejściu do środka niemal od razu zaczynają się kłócić. Cała scena jest obserwowana i fotografowana przez dziennikarzy, którzy potem piszą na jej podstawie sensacyjne artykuły - "Are THEY or aren't THEY?" ("Są NIMI czy nie są NIMI?"), "Perfect enemies?" ("Doskonali wrogowie?"), "Friend or Foe?" ("Przyjaciel czy wróg?"), "She loves me, he loves me not" ("Ona mnie kocha, on mnie nie kocha"). Skromnie wyglądająca Lena "zalicza" ostrą wymianę zdań z wulgarnie wymalowaną i skąpo ubraną Julią, a ta ostatecznie obraża się i wychodzi z restauracji. Katina, jako ta "dobra" i "grzeczna", próbuje jeszcze dogonić Wołkową, ale jej się nie udaje.

Później przekonujemy się, że powodem sporu między przyjaciółkami może być styl życia Julii - kobieta wychodzi nocą na ulicę, aby uprawiać najstarszy zawód świata. Potem jedzie z nieznajomym mężczyzną do jego domu, a po dotarciu na miejsce dzwoni do Leny i informuje ją o miejscu swojego pobytu. Julia i nieznajomy mężczyzna zaczynają się pieścić, jednak kobieta niespodziewanie zmienia zdanie, wyrywa się z jego ramion, a nawet pokazuje mu środkowy palec. Klient wpada w szał i zaczyna bić prostytutkę, natomiast Lena, która słyszy wszystko przez telefon, wciska gaz do dechy i jedzie ratować swoją przyjaciółkę.

Jednakże zaradna kurtyzana radzi sobie sama - chwyta pistolet, ładuje go i bez wahania strzela do napastnika. Krew pryska prosto na kamerę, a kobieta rzuca broń, kopie niedoszłego gwałciciela i wychodzi z budynku. Na zewnątrz czeka już na nią Lena. Kobiety uśmiechają się do siebie, godzą bez słowa "przepraszam" i zachowują jakby nigdy nic. Niemniej jednak, spojrzenie Katiny wydaje się mówić do Wołkowej: "Ach, ty córo marnotrawna!".


t.A.T.u. - "Biełyj Płaszczik" ("Beliy Plashik") - 2007 r.
Totalitarny system zabija ciężarną lesbijkę


O ile w teledysku "All About Us" Julia Wołkowa grała kobietę bezlitosną, wulgarną i amoralną, a Lena Katina - skromną i cnotliwą, o tyle w video clipie nakręconym do piosenki "Biełyj Płaszczik"/"Beliy Plashik" ("Biały Płaszczyk") jest odwrotnie. Julia wciela się tutaj w rolę niewinnej ofiary jakiegoś totalitarnego państwa, która zostaje skazana na śmierć za homoseksualizm (co ciekawe, kobieta jest w zaawansowanej ciąży. Dlaczego? Może po aresztowaniu ktoś ją zgwałcił?). Lena gra zaś bezwzględną panią generał, która prowadzi dosyć swobodny tryb życia, a która - jako przedstawicielka niesprawiedliwych władz - nie waha się zabić niewinnej osoby razem z jej nienarodzonym dzieckiem.

W filmiku "Biełyj Płaszczik" widzimy ostatnie minuty życia skazanej lesbijki - kobieta myje zęby, opluwa własne lustrzane oblicze, bierze prysznic, odmawia w celi zjedzenia ostatniego śniadania, a nawet... pije alkohol, chociaż panie w ciąży zdecydowanie nie powinny tego robić. Potem zostaje zakuta w kajdanki i zaprowadzona do sali egzekucji. Jeśli chodzi o kobietę-generała, bardzo łatwo przechodzi ona z jednej roli społecznej do drugiej - po zdjęciu frywolnych fatałaszków zakłada ciemnozielony mundur i rusza na czele wojska do miejsca kaźni. Julia, która do tej pory miała na sobie coś w rodzaju kaftana bezpieczeństwa (tytułowy "Biały Płaszczyk"), zostaje przez strażniczki rozebrana aż do bielizny, a potem przyczepiona do jakiegoś drąga. Lena rozkazuje podwładnym naładować broń i przygotować się do egzekucji. Cel, pal! Rozlega się huk, a ciężarna lesbijka przechodzi do historii! Bezwzględna pani generał przez chwilę przygląda się swojej ofierze, dopóki nie wyrywa jej z zadumy... dzwonek telefonu. Czyżby telefonował jakiś spóźnialski, któremu zależało na ułaskawieniu Julii?

Wbrew obiegowej opinii, teledysk pt. "Belyi Plashik" t.A.T.u. nie ma nic wspólnego z drugą wojną światową. Świadczy o tym chociażby pierwszy kadr, który wyraźnie informuje, iż akcja opowieści rozgrywa się w XXI wieku ("Gdie-to... w 21 wiekie"). Jak wynika z wirtualnej encyklopedii Wikipedia.org, twórcy video clipu, kręcąc "Biały Płaszczyk", nie mieli na myśli żadnego konkretnego państwa ani ustroju politycznego. Warto jednak zauważyć, iż w filmiku występuje duet z Rosji, czyli z dawnego Związku Radzieckiego. Również piosenka o białym płaszczyku jest rosyjskojęzyczna, a na ekranie od czasu do czasu pojawiają się objaśnienia napisane cyrylicą.

Co ciekawe, w polskich (tak, tak! Polskich!) stacjach muzycznych "Belyi Plashik" przez jakiś czas był zakazany, a decyzję o niewyświetlaniu tego video clipu uzasadniano... jego "nadmierną" brutalnością i kontrowersyjnością. Na szczęście, później go "zrehabilitowano" i dopuszczono do emisji. Inna ciekawostka: istnieje także anglojęzyczna wersja "Białego Płaszczyka" zatytułowana "White Robe". Wygląda ona dokładnie tak jak rosyjska, tyle że zawiera mniej efektów dźwiękowych (np. nie słychać tupotu maszerującego wojska ani dźwięku odsuwanej przez Julię tacy z jedzeniem). Poza tym, wokalistki zdecydowanie gorzej radzą sobie ze śpiewaniem - angielski akcent nie jest ich mocną stroną.


Rammstein - "Amerika" - 2004 r.
W obronie tradycji i kultur narodowych


"Amerika" industrial metalowego zespołu Rammstein to teledysk równie kontrowersyjny i zaangażowany jak piosenka, którą ma on obrazować. Niemcy w dosyć ironiczny i pogardliwy sposób krytykują tutaj zjawisko globalizacji, a właściwie: postępującej amerykanizacji kultury. Sami muzycy są przebrani za amerykańskich astronautów, którzy - zdobywszy Księżyc - wykonują swoją piosenkę, grają w gry hazardowe, pozują do zdjęć, a także zmagają się z flagą Stanów Zjednoczonych, która nie chce powiewać tak jak powinna. Oprócz tego satyrycznego wątku, w teledysku pojawiają się obrazy różnych zakątków świata oraz mieszkających tam przedstawicieli wszelkich ras i narodów.

Twórcy video clipu zwracają uwagę na fakt, iż cały świat jest obecnie "zalewany" amerykańskimi produktami i symbolami, które stanowią konkurencję, a nawet zagrożenie dla lokalnych dóbr kultury. Mamy więc czarnoskórych mieszkańców afrykańskiej wioski, którym przyniesiono telewizor i którzy śledzą relację z amerykańskiej wyprawy na Księżyc. Oglądając astronautów, Afrykańczycy przegryzają pizzę, na pudełku której widnieje flaga Stanów Zjednoczonych (sama pizza to wynalazek Włochów, jednak w tym teledysku występuje towar "made in USA"). Mamy Chińczyków i Eskimosów, którzy tysiące kilometrów dalej oglądają ten sam program co Murzyni. Mamy ubranych w tradycyjne, pomarańczowe tuniki buddystów, którzy wracają ze świątyni, objadając się hamburgerami i popijając colę. Mamy Araba, który pali amerykańskie papierosy, mamy Świętego Mikołaja, który spotyka się z afrykańskimi dziećmi i śpiewa im o Coca-Coli oraz wiele, wiele innych scenek symbolizujących problem globalizacji.

W jednej ze scen pojawiają się Indianie, a więc rdzenni mieszkańcy kontynentu amerykańskiego. To nie oni odpowiadają za ekspansję amerykańskiej kultury, będącej właściwie ekspansją jednego państwa - USA. W Ameryce żyje obecnie garstka Indian, wielu z nich zostało wymordowanych przez białych osadników jeszcze przed powstaniem niepodległych Stanów Zjednoczonych. A przecież to właśnie oni, Indianie, zasługują na miano stuprocentowych Amerykan... Fragment z rdzennymi mieszkańcami Nowego Świata pokazuje, iż Europejczycy z zespołu Rammstein nie mają nic przeciwko Amerykanom jako ludziom. Nie podoba im się po prostu polityka Stanów Zjednoczonych oraz historia tego kraju - niegdyś biali osadnicy zabijali tubylców, teraz zalewają oni świat produktami "made in USA".

Niemcy wyraźnie potępiają te fakty, a ponieważ chcą przekonać odbiorców do swoich poglądów, podają im wiele przykładów z całego świata. Wokalista industrial metalowego zespołu, Till Lindemann, śpiewa strasznym głosem: "My wszyscy żyjemy w Ameryce" ("We're all living in America"), co oznacza, że polityka, gospodarka, a przede wszystkim kultura wielu państw staje się coraz bardziej zależna od Stanów Zjednoczonych. Ludzie na całej Ziemi piją Coca-Colę, przegryzają hamburgery w restauracjach McDonald's, oglądają hollywoodzkie filmy, słuchają amerykańskich piosenek, używają zwrotu "OK". Doprawdy, "my wszyscy żyjemy w Ameryce"!

Ostatnia scena teledysku zdradza, że amerykańscy astronauci, grani przez członków formacji Rammstein, wcale nie znajdują się na Księżycu, tylko w specjalnie przygotowanym studiu nagraniowym. Jest to aluzja do popularnej teorii spiskowej, według której zdobycie Srebrnego Globu przez kosmonautów z USA było zwykłą mistyfikacją. Czy to prawda? Nie wiadomo. Ale po obejrzeniu teledysku grupy Rammstein warto się zastanowić, czy globalizacja rzeczywiście jest zagrożeniem dla kultur i tradycji narodowych oraz jak można zapobiegać ewentualnej unifikacji świata. Z drugiej strony, nie powinniśmy popadać w skrajności i odwracać się całkowicie od Stanów Zjednoczonych (ani od żadnego innego państwa czy społeczeństwa). Bo video clip grupy Rammstein, chociaż inteligentny i świetnie zrealizowany, jest tylko subiektywną wizją i prezentacją poglądów twórców.


Zakończenie


Jak widać, w takiej krótkiej formie filmowej, jaką jest teledysk, można umieścić bardzo dużo treści oraz ważnych pytań dotyczących człowieka i otaczającego nas świata. Muzyczne video clipy, pomimo swojej pozornej prostoty, mogą posiadać tzw. "drugie dno" albo sygnalizować istotne problemy społeczne, polityczne i kulturalne. Filmik "Everybody's Fool" zachęca nas do weryfikowania treści reklam, materiałów propagandowych i przekazów medialnych, "Going Under" ukazuje świat z punktu widzenia osoby skrajnie podejrzliwej, nieśmiałej i nieufnej, "Frozen" zmusza do refleksji na temat moralności i relacji kat-ofiara, "The Howling" prezentuje wizję apokalipsy spełnionej rodem z wierszy K. K. Baczyńskiego. W teledysku "All About Us" widzimy, na jakie niebezpieczeństwa narażają się lekkomyślne kobiety. "Biełyj Płaszczik" demaskuje ciemną stronę totalitaryzmu oraz stosowane w nim metody niszczenia określonych grup społecznych, natomiast "Amerika" w satyryczny sposób ostrzega nas przed globalizacją i amerykanizacją kultury. Mam nadzieję, że mój artykuł przekonał Was do krótkich video clipów i uzasadnił moją tezę, według której "teledyski to małe dzieła sztuki". Niektóre z nich są bowiem naprawdę ciekawe, a w połączeniu z dobrą muzyką tworzą zapierające dech w piersiach cudeńka.


---

Natalia Julia Nowak (En-Dżej-En)


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 2 kwietnia 2010

Polański

Sam Polański nie mógł uczestniczyć w berlińskiej premierze swojego filmu, gdyż od początku grudnia przebywał w areszcie domowym w szwajcarskim miasteczku Gstaad. Był zobowiązany do noszenia elektronicznego monitoringu, a jego dom otoczony był nie tylko przez fotoreporterów, lecz rówież zabezpieczony urządzeniami alarmowymi na wypadek gdyby Polański chciał złamać zakaz opuszczenia wyznaczonego miejsca aresztu.

W cieniu refletorów


Autorem artykułu jest Jerzy Kulik




Autor widmo - film Romana Polańskiego niespodziewanie stał się najbardziej oczekiwaną pozycją Berlińskiego Festiwalu Filmowego. Polański kierował post-produkcją najpierw z aresztu, a później aresztu domowego w Szwajcarii.

Autor widmo - film Romana Polańskiego niespodziewanie stał się najbardziej oczekiwaną pozycją Berlińskiego Festiwalu Filmowego. Polański kierował post-produkcją najpierw z aresztu, a później aresztu domowego w Szwajcarii.

Światowa premiera filmu miała miejsce 12 lutego 2010 na Berlińskim Festiwalu Filmowym, otrzymując od krytyków entuzjastyczne recenzje, którzy porównywali film do jego wcześniejszych thrilerów, jak Chinatown (1974) z Jackiem Nicholsonem oraz Frantic (1989) z Harrisonem Fordem w roli głównej. Uprzednio Polański otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia w 1965 za Wstręt oraz za Cul-de-sac (polski tytuł: Matnia) - Złotego Niedźwiedzia (1966).

Sam Polański nie mógł uczestniczyć w berlińskiej premierze swojego filmu, gdyż od początku grudnia przebywał w areszcie domowym w szwajcarskim miasteczku Gstaad. Był zobowiązany do noszenia elektronicznego monitoringu, a jego dom otoczony był nie tylko przez fotoreporterów, lecz rówież zabezpieczony urządzeniami alarmowymi na wypadek gdyby Polański chciał złamać zakaz opuszczenia wyznaczonego miejsca aresztu.

Na berlińskiej premierze byli obecni aktorzy występujący w filmie: Ewan McGregor, Pierce Brosnan oraz Robert Harris, autor książki na podstawie której powstał fim.
Kiedy tylko gwiazdy opuściły już czerwony dywan udając się na premierę, międzynarodowe agencje prasowe doniosły o decyzji Szwajcarii, że nie wyda nakazu o ekstradycję Polańskiego do momentu, aż sąd w Los Angeles ogłosi ostateczną decyzję, iż ten powinien się stawić w sądzie osobiście.

26 września Polański przybył do Szwajcarii, aby odebrać nagrodę tutejszego festiwalu filmowego, gdzie został aresztowany przez szwajcarską policję, na podstawie wydanego w 1978 r. w USA listu gończego.
W 1978 r. Polański został oskarżony o gwałt na 13-letniej Samancie Geimer. Zdarzenie to miało miejsce w domu aktora Jacka Nicholsona w Los Angeles. Zanim czynności procesowe dobiegły końca, Polański zbiegł do Francji, która do tej pory nie podpisała z USA układu o ekstradycji.
Od 1975 r. Polański posiada podwójne obywatelstwo, polskie i francuskie.
Nigdy więcej nie pojawił się w USA, nawet wtedy, gdy w 2003 r.otrzymał Oscara za swój film Pianista.


---

http://a-book.eu/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
z wikipedii:
Biografia
Urodzony w Paryżu w polsko-żydowskiej rodzinie, która w 1937 przeniosła się do Krakowa. Ojciec Polańskiego - Mojżesz Liebling (po II wojnie światowej na prośbę narzeczonej Wandy Zajączkowskiej, swojej późniejszej drugiej żony, zmienił imię i nazwisko na Ryszard Polański[2]) był malarzem i producentem tworzyw. Jego matka Bula (Bella) Polańska (z domu Katz) urodziła się w Rosji.

Okres wojny spędził w getcie w Krakowie, a potem we wsi Wysoka koło Wadowic, na górze Mosiórka, gdzie ukrywał się pod nazwiskiem Roman Wilk. Od 1948 występował w teatrze. W 1953 zadebiutował na ekranie. Od 1954 studiował reżyserię w PWSF w Łodzi, którą skończył, jednak nie zdobył dyplomu. Do 1969 współpracował z Krzysztofem Komedą. Jego pierwszy film pełnometrażowy, Nóż w wodzie (1962) otrzymał nominację do Oscara.

Następnie wyjechał do Europy Zachodniej. Początkowo przebywał we Francji, a następnie w Wielkiej Brytanii, gdzie zrealizował filmy Wstręt z Catherine Deneuve i Matnia (w okresie tym współpracował z Gérardem Brachem, z którym napisał także scenariusz do Nieustraszonych pogromców wampirów). W 1968 wyjechał do Hollywood, gdzie zrealizował Dziecko Rosemary (2 nominacje do Oscara i 1 przyznany), Chinatown (11 nominacji do Oscara i jeden przyznany) z Jackiem Nicholsonem. Po powrocie do Europy nakręcił film Tess (6 nominacji do Oscara i 3 przyznane).

Laureat Złotej Palmy na festiwalu w Cannes za najlepszy film i Oscara w 2003 za reżyserię Pianisty. Statuetki nie odebrał z powodu nadal aktualnego listu gończego wystawionego w związku z zarzutem zgwałcenia Samanthy Geimer, po którym opuścił USA unikając wyroku.
Życie prywatne
9 września 1959 roku Polański ożenił się z aktorką Barbarą Kwiatkowską[3]. Małżeństwo skończyło się rozwodem w 1962[4].

20 stycznia 1968 w Londynie ożenił się z amerykańską aktorką i modelką Sharon Tate[4]. 8 sierpnia 1969 roku późnym wieczorem grupa osób związanych z sektą Charlesa Mansona włamała się do jej willi w Beverly Hills[5]. W wyniku odniesionych obrażeń oraz utraty krwi Tate będąca w ósmym miesiącu ciąży zmarła[5].

30 sierpnia 1989 ożenił się z francuską aktorką Emmanuelle Seigner, z którą ma dwoje dzieci: córkę Morgane (ur. 20 stycznia 1993 roku) i syna Elvisa ( ur. 1998)[6].

Procesy sądowe
W 1978 został oskarżony o zgwałcenie 13-letniej Samanthy Gailey (dzisiaj Samantha Geimer). Zawarł ugodę z prokuraturą, w której przyznał się do stosunków seksualnych z nieletnią[7]. Sąd pozostawił Polańskiemu 90 dni na dokończenie projektu, ale przed ogłoszeniem wyroku Polański uciekł do Paryża. W swej autobiografii Roman by Polanski oskarżył matkę Samanthy o podsunięcie mu córki i szantaż w celu zdobycia angażu. W 2008 Samantha Geimer wystąpiła do sądu o umorzenie sprawy, co ma oszczędzić dalszych cierpień jej i jej rodzinie. Geimer twierdzi, że ponowne zainteresowanie prokuratury intymnymi szczegółami ma odciągnąć uwagę od błędów popełnionych wiele lat temu. W najnowszym filmie dokumentalnym o Polańskim ("Roman Polanski: Wanted and Desired") ujawniono kolejne dowody nierzetelnego prowadzenia ówczesnego procesu przeciw niemu. Z relacji ze sprawy wynika, że prowadzący ją sędzia Laurence J. Rittenband (zmarł w 1993) chciał skazać reżysera dla przysporzenia sobie popularności.

Na początku maja 2009 roku sąd w Los Angeles odrzucił wniosek Romana Polańskiego o umorzenie sprawy[8]. 26 września 2009 został zatrzymany po przylocie na lotnisko w Zurychu. Podstawę do zatrzymania stanowił amerykański nakaz aresztowania wydany w związku ze sprawą Geimer[9]
Filmy pełnometrażowe

Nóż w wodzie (1962), nominacja do Oscara
Wstręt (Repulsion, 1965)
Matnia (Cul-de-sac, 1966)
Nieustraszeni pogromcy wampirów (The Fearless Vampire Killers, 1967)
Dziecko Rosemary (Rosemary's Baby, 1968)
Tragedia Makbeta (The Tragedy of Macbeth, 1971)
Co? (Che?, 1972)
Chinatown (1974)
Lokator (ang. The Tenant, fran. Locataire, Le, 1976)
Tess (1979)
Piraci (Pirates, 1986)
Frantic (1988)
Gorzkie gody (Bitter Moon, 1992)
Śmierć i dziewczyna (Death and the Maiden, 1994)
Dziewiąte wrota (The Ninth Gate, 1999)
Pianista (The Pianist, 2002)
Oliver Twist (2005)
Autor widmo (The Ghost Writer, 2010)

Michael Jackson dyskografia

Co na innych stronach

  • Neapol - Południowe Włochy Autor: *Ron Midway* Południowe Włochy to zupełnie inny świat w porwaniu z tymi z północy. Część osób, która zna popularne wśród polaków...
    6 lat temu
  • SUITE - LEONARDO - Mona Lisa - full album: https://www.youtube.com/watch?v=nN-ONVhRpkI Click Here!Click Here!Click Here!
    7 lat temu
  • Pielęgnacja trawnika - Pielęgnacja trawnika Są trawy ozdobne, sportowe i wiele innych. Można się też pokusić o trawę z rolki, którą w naszym ogrodzie położy wyspecjalizowana fir...
    7 lat temu
  • ładowarki - Przenośne ładowarki do telefonów, do czego służą? Autor: *Andrzej Bastian* Jak się Tobie wydaje, co jest najsłabszą stroną obecnych telefonów komórkowych...
    7 lat temu
  • Wenecja - Wszystkie kolory Wenecji. Autor: *Maciej Łukomski* Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie jak Wenecja. To miasto mostów, karnawału i zakochanych. Ni...
    7 lat temu
  • Solar Outside Lighting - The job of adding a bit of accent lighting to your backyard normally comes with complicated timing systems and annoying wiring. Who wants to dig up the yar...
    7 lat temu
  • Glass ideas for living rooms - With improvements in lifestyle choices glass has become a popular material for living room interiors. More and more customers are choosing glass for their ...
    7 lat temu