sobota, 27 czerwca 2009

Pulp fiction


grafika fotolia
Motyw Biblijny w Pulp Fiction
autorem artykułu jest Przemysław Szczypczyk
W filmie Quentina Tarantino, którego był on zarówno reżyserem, autorem scenariusza jak i aktorem jest wiele różnorodnych wątków. Główna akcja filmu toczy się wokół pracy gangsterów w Los Angeles. Mamy w tym filmie zarówno próbę „ustawienia” walki bokserskiej, handel narkotykami, napady, ściąganie długu ale również życie prywatne gangsterów, na przykład epizod Vincenta Vegi (John Travolta) i Miii Walles (Uma Thurman). Trochę na uboczu, ale przez cały film ciągnie się wątek duchowych przeżyć i symboli.
Jules (Samuel L. Jackson), czarnoskóry gangster pracujący dla Marcellus’a Wallesa (Ving Rhames), bos lokalnej mafii przeżywa rozterki egzystencjalne. Ma on zwyczaj przed wykonaniem wyroku śmierci recytowania wersetu: Ezechiel 25:17, jakoby z Biblii, ale w rzeczywistości najprawdopodobniej z jakieś przypowieści ponieważ w pisanej wersji Biblii zarówno protestanckiej jak i katolickiej takich słów proroka Ezechiela nie ma. Zresztą jak się wydaje sens tych słów nie jest dla niego istotny ponieważ w filmie wypowiada je za każdym razem trochę inaczej, a poza tym dopiero na końcu filmu w scenie w kawiarni zaczyna się zastanowić nad ich znaczeniem. Wcześniej był to dla niego tylko „dobry tekst przed skasowaniem klienta”
Przełomem w postawie Jules’a staje się nieoczekiwane zakończenie „wizyty” wraz z Vincent’em u Breda i jego kumpli w celu odzyskania walizki ich szefa pana Walles’a. Mianowicie po zakończeniu egzekucji Breda i gościa leżącego na kanapie nieoczekiwanie z łazienki wyskakuje facet z wielkim pistoletem i strzela do gangsterów. Ku zdziwieniu wszystkich nie trafia, wygląda to tak jakby kule przeleciały przez nich nie robiąc im krzywdy, Jules uznaje to za cud, interwencie Boga, który zstąpił na ziemie i zatrzymał kule. Jest to dla niego znak, żeby wycofać się z branży, natomiast Vincent uznaje to za zwykły zbieg okoliczności, w dodatku zdążający się od czasu do czasu, przytacza historię policjantów, którym przydarzyło się coś podobnego. Od tej pory jednak Jules rozpamiętuje to zdarzenie. W końcowej scenie w barze dowiadujemy się, że Jules chce rozpocząć nowe życie „chodząc po świecie”. Brzmi to tak jakby chciał zostać prorokiem, gdyż mówi że przestanie to robić jak Bóg da mu kolejny znak.
Ciekawe jest, że Jules mówi że nie jada świniny (może symbol jego wiary, wiadomo przecież że żydzi i muzułmanie nie jedzą wieprzowiny), ponieważ uważa je to plugawe zwierzęta chociaż wcześniej dowiadujemy, że jest jaroszem, a więc nie powinien jeść mięsa w ogóle. A dowiadujemy się o tym przy okazji tego jak zjada hamburgera.
W innym miejscu filmu pojawia się ciekawy zbieg okoliczności mogący nasuwać na myśl kolejną boską interwencję, tym razem w celu dokonania zemsty i odkupienia win jednocześnie. Chodzi o scenę z lombardu Zeda gdzie Butch (Bruce Willis), który zdołał się uwolnić nie ucieka chociaż mógłby, ale postanawia uratować Marcellus’a, którego przecież przed chwilą chciał zabić. Do tego na półce lombardu można zauważyć neonowy napis KILLAN’S RED, ale część liter się nie świeci i w oczy rzuca się tylko KILL ED co po dodaniu litery Z, która jest przy kluczach trzymanych przez Butcha daje napis „zabij Zeda”. Butch ratuje więc Marcellus’a, uzyskując jego przebaczenie jednocześnie dokonując zemsty na Zedzie i Maynardzie.
Z Butchem wiąże się jeszcze inna ciekawa historia. Najważniejszą rzeczą dla niego jest złoty zegarek po dziadku i ojcu. Zegarek ten przeszedł niezwykłą drogę zanim trafił do Butcha. Można ten wątek traktować jako symbol wprowadzony przez Tarantino w celu podkreślenia w życiu roli przodków i pamięci o swojej przeszłości.
Wracając do jescze do historii z Zedem, jego motocykl na którym odjeżdża Butch nazywa się GRACE, czyli łaska. W każdym z rozdziałów łaska odgrywa szczególną rolę w relacjach między bohaterami. Przez zaniechanie i lekkomyślność Vincenta, Mia przedawkowała heroinę. Vince wie, że gdyby Marcellus się o tym dowiedział, zabiłby go. Mia obdarza go jednak łaską, obiecując, że nic nie powie. Z chwilą gdy Butch ratuje Wallace'a rąk gwałcicieli (choć wcale tego nie musiał robić), ten przebacza mu wszelkie winy (za które wcześniej wydał na niego wyrok śmierci) i pozwala odjechać na „Grace”. Jules i Vincent zostają opatrzeni łaską boską. Cud sprawia, że kule dosłownie przez nich przechodzą, przez co zostają ocaleni. Następstwa danej im łaski zachodzą w rozdziale trzecim, ciągu dalszym tego zajścia. Tak więc mamy motyw łaski, a chronologia sprawia, iż finałową sceną jest scena odkupienia swoich win w oczach Boga przez Julesa. Być może ten zabieg miał wskazać główne przesłanie filmu - odkupienie win, i najważniejszy aspekt - odkupienie win w oczach Boga. Zmianę, która zachodzi w Julesie, zejście na właściwą ścieżkę.
Motyw łaski wieńczy każdy z rozdziałów, z tymże wiąże się natomiast kolejny motyw - ocalenia. Butch ocalił Wallace'a, Vincent Mię, Jules parę rabusiów - Honey Bunny i Ringo. To właśnie ocalenie (miłosierdzie, troska, przebaczenie) implikuje łaskę. Kolejne rozdziały akcentują taką postawę i spontaniczne odruchy. Dzięki „pocięciu” i przetasowaniu scen, w każdym rozdziale otrzymujemy przypowieść o ocaleniu i przebaczeniu. Mniej więcej na każdą śmierć w filmie przypada jedno ocalenie. W filmie ginie siedem osób + jedna abstrakcyjna (bokser Floyd, zatłuczony przez Butcha na ringu) i jedna niepewna (Pokrak na smyczy w lombardzie). Giną Brett i jego dwóch kumpli, Marvin, Maynard i Zed oraz Vincent Vega. Ocaleni natomiast zostają Mia ocalona przez Vincenta, Marcellus ocalony prze Butcha, Honey Bunny i Ringo ocaleni przez Julesa, Vincent i Jules ocaleni przez Boga, przed gradem kul. Świadczyć to może o chęci wprowadzenia przez reżysera równowagi między śmiercią a ocaleniem, między dobrem a złem.
Najciekawszym jednak motywem w filmie jest tajemnica walizka Marcellus’a, którą odzyskują dla niego Julas i Vincent. Motyw walizki może być kluczem do całego filmu. Dlaczego jest on tak ciekawy? Tajemniczość, przez cały film tylko dwie osoby widzą jej zawartość – Vuncent i Pumpkin. Wśród wielu teorii na temat zawartości walizki, że jest tam złoto czy diamenty z wściekłych psów najciekawsza jest o duszy Marcellus’a. Co za tym przemawia? Po pierwsze zwróćmy uwagę na oślepiającą poświatę. Z chwilą otwarcia walizki przez Vincenta, ta pada na jego twarz, rzecz emanuje mocnym, jasnym światłem. Za drugim razem widzimy ją, w chwilę po tym, jak Brett zostaje zastrzelony, to z niego emanuje poświata, zupełnie jakby dusza uciekała z martwego ciała, zaraz po śmierci. Trzeci przypadek to rozmowa Butcha z Marcellus’em, na połowę twarzy Butcha pada światło, połowa znajduje się w cieniu. Marcellus wystawia rękę z pieniędzmi, za które „kupuje duszę” Butcha, bokser ma się podłożyć w trakcie walki, w chwili transakcji ręka i pieniądze emanują. Śledząc kolejne tropy natrafiamy na kod do walizki – 666 (symbol Szatana), który może symbolizować pakt z diabłem. Możemy zakładać, że Wallace spisał z diabłem cyrograf, zaprzedał duszę w zamian za nietykalność i bogactwo. Chciał jednak przechytrzyć diabła, wysyła dwóch gangsterów, aby ci odebrali jego duszę. W chwili jej przywrócenia, Wallace traci nietykalność (zostaje potrącony przez Butcha, zgwałcony przez Zeda) i bogactwo (Butch go zdradza i wygrywa), ale także odzyskuje sumienie (wydał wyrok śmierci na Butcha, ale potem już po odzyskaniu duszy ułaskawia go). Kolejny dowód to często prezentowany plaster na karku Marcellus’a - może to być rana, blizna po wyjęciu duszy z ciała, według legendy to właśnie tą drogą wyjmuje się duszę z ciała. Gdy natomiast Vincent otwiera walizkę jest oczarowany, gdy Pumpkin w restauracji spogląda do walizki, mówi: „Czy to jest to, co myślę?” (Jules twierdząco kiwa głową) Pumpkin po chwili dodaje: „to jest piękne”. Ponoć dusza ludzka jest właśnie czymś tak niewymownie pięknym, że w żaden sposób nie da się tego wyrazić. Dlatego widz nie ma okazji zajrzenia do walizki i widzi tylko jasność z niej emanującą. Wiadomo przecież, że ludzka dusza jest najpiękniejszą rzeczą na świecie. Z drugiej strony nie musi to być dusza Marcellus’a, gdyż mając na uwadze doświadczenia wyniesione z „Harry Angel”, można też przyjąć, iż to sam Marcellus jest diabłem. W takiej sytuacji odbierałby po prostu to co do niego należy - zaprzedaną duszę człowieka, który chciał go przechytrzyć.
Prześledźmy jeszcze raz losy Julesa i Vincent’a. Okala ich opatrzność boska. Bóg chce im dać jeszcze jedną szansę, gdyż zbłądzili i zaprzedali duszę diabłu. Dlatego też kule przechodzą przez nich, za ich plecami widzimy dziury po kulach, oni nie są jednak nawet draśnięci. Po tym incydencie, lub cudzie, Jules wykorzystuje swoją szansę, nawraca się i odchodzi. Po tym jak rezygnuje ze „ścieżki ciemności” możemy przyjąć, że dochodzi do transakcji, dzięki której Jules odzyskuje duszę. „Ja coś kupuję”, Jules kupuje duszę od Ringo i Honey Bunny za 1500 dolarów. Tu nadchodzi rozwiązanie filmu. Vincent nie wierzy w cud i ingerencję Pana, nie wykorzystuje swojej szansy i ginie (choć był głównym bohaterem). Kolejnym dowodem na przytoczoną teorię są słowa wypowiadane przez Julesa: “Blessed is he who in the name of charity and good will shepherds the weak through the valley of darkness, for he is truly his brother's keeper and the finder of lost children” (Cytat z Ezahiela okazuje sie nad wyraz istotny). Znalazca zaginionych dzieci to Jules po odnalezieniu duszy swojego szefa, zaginione dziecko to Marcellus, który zbłądził, wchodząc w interesy z diabłem.
Tym sposobem z pozornie zwykłego choć trochę zakręconego filmu gangsterskiego wyłania się opowieść o duchowych przeżyciach amerykańskiego półświatka, pełna symboli i odniesień Biblijnych. Z drugiej strony jest to świetna komedia a tekstem podsumowującym może być zarówno Ezechiel 25:17 („Ścieżka sprawiedliwości wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności. Bo on jest stróżem brata twego i znalazcą zagubionych dzieci. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie i na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci. I poznasz, że ja jestem Pan, kiedy wywrę na tobie swoją pomstę”), jak i inne słowa Samuela L. Jackson’a (Jules) odnośnie zawartości walizki: „When I looked inside, between scenes, I saw two lights and some batteries”
autor: Przemysław Szczypczyk; mgr kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim w kierunkach Dzieje i kultura Bałkanów oraz Amerykanistyka. Właściciel i administrator sklepu internetowego www.activebrain.pl


--
www.activebrain.pl - odżywki i suplementy dla mózgu
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 17 czerwca 2009

Goya

Duchy Goi
autorem artykułu jest Piotr Łeszyk
Najświeższy film Miloša Formana zaczyna się obiecująco – stosy satanicznych grafik Goi majaczących ciałami pokaleczonych i zwyrodniałych ludzi, wymieniają między sobą wielebne ojce ze Świętego Oficjum Inkwizycji, zachodząc w głowę, kto też taki może być ich autorem... Jeden z „sukienkowych” - brat Lorenzo (który będzie nam odtąd towarzyszył) – identyfikuje twórcę tych rysunków wypowiadając nazwisko Goi i podejmuje się wszczęcia w jego sprawie śledztwa.

Tymczasem Goya jest malarzem znanym i uznanym (od roku 1799 pełniącym funkcję Pierwszego Malarza Nadwornego), przy czym uprawia życie co najmniej mnogie – z jednej strony portretując „na zamówienie” bogatych kupców, księży i arystokratów postacie obłe i gładkie, z drugiej zaś, gdzieś tam w osobnym pomieszczeniu tworzy mroczne (pełne okrucieństwa i bluźnierstw) grafiki – Goya uwielbiał walki byków, nie raz podpisując korespondencję vel: Francisco de los Toros (Franciszek Bykowski). (I tu warto zwrócić uwagę widzów na cały proces odciskania grafik Goi na papierze [akwaforty? akwatinty?], że pokazany jest w filmie po mistrzowsku... A już scena, w której ledwo co po wyjściu z owego mrocznego pomieszczenia Goya zatrzaskuje za sobą drzwi i wita się [z uśmiechem] z ojcem Lorenzo, jest kapitalna!).
Lorenzo odwiedza Goyę zlecając wykonanie portretu. Podczas pozowania, kosym spojrzeniem, sięga obrazu młodej Ines Bilbatua (córki majętnego kupca – w tej roli Natalie Portman), którą Goya uważa za swoją największą muzę – cytując jej twarz w licznych portretach zbiorowych czy nawet... kościelnych freskach. Lorenzo postanawia więc „przyjrzeć” się owej „wybrance”, która całkiem aktywnie zażywa przyjaźni ze swoimi znajomkami w karczmach przy dźwiękach popularnej seguédilly. I tak oto, w jednej z nich, któryś z kościelnych siepaczy przyszpila ją na żydowaniu – tzn. Ines miałaby, zdaniem szpiega, w dzień postny posmakować wieprza... a przecież nie od dziś wiadomo, że grzechu większego od jedzenia świni nie ma. Łakomczucha trafia przed oblicze mrocznych mnichów, którzy cofnąwszy się o kilka wieków wstecz w studiach nad rodzinnymi powinowactwami jej rodu, dowodzą jej żydowstwa, po czym brutalnie biją, łamią gnaty, a brat Lorenzo modląc się z nią przykładnie ją gwałci (przyznaję, że nic mnie bardziej nie rozśmieszyło, jak powtórne przyjście Lorenza do Ines i jego prośba-pytanie: pomodlimy się?).

Ojciec Ines prosi Goyę, by ten – z racji znajomości z bratem Lorenzo – wpłynął jakoś na zakonnika, żeby (żywiąca go) Inkwizycja zwróciła mu córkę. Niestety Lorenzo obstaje przy swoim – za co podczas uroczystej kolacji w domu pana Bilbatuy spotka go sromotny wstyd i kara. I, choć daje się w końcu – argumentem w każdej rozmowie niezawodnym, czyli biciem – „uprosić”, w ostateczności nawet gigantyczne pieniądze kupca nie będą w stanie obłaskawić zatwardziałości sutanników wyżej niż Lorenzo stojących w kościelnej hierarchii – choć, złamany naciskami kupca, Lorenzo będzie robił w sprawie Ines, co tylko w jego mocy... Z jednej strony straszony zobowiązaniami zakonnymi, z drugiej zemstą ojca Ines, Lorenzo ucieka do Francji.
Tymczasem mija lat 15, Słodka Rewolucja wstrząsa Francją i ma, słuszne, ambicje niepoprzestania na przegryzieniu tylko francuskiej krtani. A my oglądamy brata Lorenzo jak nieco już odmieniony (zrzuciwszy „sukienkę” i „założywszy rodzinę”), głosem „z przepony” i płomienną mową legata Wielkich Architektów z Francji, sądzi swoich byłych kościelnych przełożonych w imię „Wolności, Równości, Braterstwa albo Śmierci” (nie zapominajcie bowiem o czwartym członie tej Przysięgi!). Rzeczą formalną jest, oczywiście, zniesienie Inkwizycji w ogóle – co oglądamy w pysznej scenie zabicia duchownego strzałem w czoło z pistoletu francuskiego oficera, który wjeżdża konno do chrześcijańskiej świątyni i mimo próśb nie udaje mu się uprosić ciszy dla słów Napoleona... cudowna chwila!).
I tak oto, z klatki na klatkę, oglądać będziemy świeckie „grzechów odpuszczanie”, w tym m.in. uwolnienie spodlonej przez Inkwizycję Ines, która fizycznie mocno pokaleczona i psychicznie zwichnięta, wydostaje się lochów Kościoła i kieruje się do... Goi, który do imentu już głuchy, w pierwszym odruchu jej nie poznaje i dopiero później udaje mu się złożyć „do kupy” wcześniej oglądaną Ines z wynędzniałą kobietą stojącą przed nim teraz.

Historia, jaką przyniesie ze sobą Ines, odbierze nam (i tak przecież rzadkie) oglądanie Goi przy sztalugach – Francesco „na dobre” poświęci się dziewczynie – okaże się bowiem, że, w mało sanitarnych warunkach lochów, urodziła ona dziecko (dziewczynkę – owoc fizycznej miłości jej i Lorenzo), niestety mnichy ją jej pozbawiły... Cóż, faktycznie trudno rozeznać się w prawdzie bądź fałszu relacji tej poczciwej kobiety – wierzy jej Goya (i myślę, że to powinno nam starczyć) ale – choć nie chcę wyrokować czy się Goya myli czy nie, sygnalizuję tylko, że całkiem rozsądnie można przecież mieć wątpliwości co do prawdziwości jej opowieści...
Proszę państwa, ale dość już tego opisu. Film jest naprawdę odważny. Tak tępych głów jak te mocowane na zwalistych ciałach mnichów nie oglądałem od czasów Imienia róży! I mogę chyba – choć film Formana nie ekranizuje niczego na podobieństwo otwarcie ateistycznej powieści, jaką jest przecież Imię róży (włoskiego semiotyka prof. Umberta Eco) – nazwać ten film, jeśli nie ateistycznym, to co najmniej religijnie niegłębokim. Pyszota! (neologizm autorstwa podobno Konwickiego)... Choć sam, mimo wszystko, obstaję przy humanistycznym ateizmie Franciszka Goi – starczy przecie rzut okiem (i myślą) na którykolwiek z jego późniejszych obrazów (o akwafortach, akwatintach i litografiach w ogóle nie wspominając – tu się dopiero „dzieje”!) jak np. Pies, Asmodeusz, Kolos czy słynny Saturn, żeby podumać nad koncepcją pustego nieba... Tym, którzy mieliby jakieś obiekcje, co do nazwania Goi ateistą przypominam, jak to poproszony przez wolnomyśliciela Jovellanosa, by zadbał o dekoracje dla nowo budowanej kaplicy San Antonio de la Florida, tworzy Goya scenkę rodzajową z dokonującym się (podobno „na faktach” w Lizbonie w XIII w.) cudem, gdzie św. Franciszek zaklina do życia zmarłego człowieka, by ten zdradził mu, kto go naprawdę zamordował – na niebie nie ma żadnej z istot niebiańskich, a tzw. „święci” i postaci biblijne są w ogóle pominięci...
Goi w filmie faktycznie mało, bo film opowiada losy bardziej ojca Lorenzo i Ines niż, „okrutnego” malarza, Goi – z tym jednak zastrzeżeniem, że nie oznacza to, że jest to film kiepski. Bynajmniej! Film jest o.k, ale można było by śmiało przesadzić z kadmowymi, salada (pieprznymi – przyp. aut.) barwami osobowości Goi – całość byłaby wtedy bardziej pikantna.
Ale naprawdę, bez żadnych wątpliwości, ocena końcowa to: bardzo dobry!

--
Tekst pochodzi ze strony www.akademiec.pl. Sprawdź nas!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 8 czerwca 2009

pisanie o pisankach




troche o historii jajka zdj. fotolia

Najsłynniejsze Muzea Pisanek
autorem artykułu jest Ewelina Kitlińska
Spory co było pierwsze: czy jajko, czy kura, nie mają racji bytu w przeddzień Świąt Wielkanocnych. Zgodnie z ludowymi wierzeniami początkiem życia, od którego zależy płodność na całej ziemi jest jajko. To dlatego na Wielkanoc czci się je, przyozdabiając kolorowymi zdobieniami, a w Wielką Niedzielę dzieli się nimi podobnie, jak w Boże Narodzenie opłatkiem.
Pierwsze pisanki pochodzą z Persji sprzed ponad 5 tysięcy lat. Malowano na nich woskiem, a potem zanurzano w barwnikach. Jajka w wielu kulturach utożsamia się z dobrobytem i zasobnością, a także szczęściem. Pisanki miały chronić od złych duchów, podłych ludzi, chorób i nieszczęść. Skruszone skorupki pisanek sypano na pola uprawne i do paszy bydła, by nie upraw i hodowli nie imały się plagi.
Północ i południe Polski
Bogactwo różnorodności zdobień, wzorów, technik i barw pisanek jest niemal nieskończone. By je zaprezentować, a jednocześnie chronić bogatą kulturę ludową przed zapomnieniem, tworzy się wystawy pisanek. W Polsce jest ich kilka. Pierwsza z nich powstała w 1999 roku w Dzierzgoniu w województwie pomorskim.

Autorką ponad tysiąca zdobionych jaj jest Małgorzata Krause, która tworzy dzieła sztuki z jajek kurzych, kaczych a nawet strusich. Jej sztuka koncentruje się nie tylko na przyozdabianiu bajecznymi kolorami samych jajek lub wydmuszek, ale też na tworzeniu z nich prawdziwych dzieł sztuki. Między nimi jest na przykład rzeźbiona w strusiej skorupie szkatułka, wyściełana atłasem, a wykończona bursztynem i malowana na zewnątrz. W Dzierzgoniu od jakiegoś czasu odbywają się też konkursy na najpiękniejszą pisankę, a po jego rozstrzygnięciu są tworzone pokonkursowe wystawy.
Na południu Polski we wsi Rudy koło Raciborza na Nizinie Śląskiej w tamtejszym pocysterskim Zespole Klasztorno – Pałacowym istnieje od pięciu lat ekspozycja pisanek podarowana przez Niemkę polskiego pochodzenia, Ulli Schnorr, która gromadziła je wcześniej w swojej prywatnej kolekcji. Ponad 400 pisanek wykonanych z jajek nie tylko ptactwa domowego, ale łabędzi, pawi, strusi, a nawet czajki. Zbierane na całym świecie przez samą właścicielkę, ale tez i przez jej znajomych, którzy przywozili w prezencie nowe dzieła do kolekcji z tak odległych krajów jak Japonia, Chiny, Pakistan, Jawa, Australia, Nigeria, Kongo czy Meksyk. Przyozdobione nie tylko malunkami, ale wyklejane papierem, nićmi, ziarnami zbóż. Jedna z wydmuszek jest nawet ozdobiona przez kowala kawałkami metalu orientalnymi wzorami.
Muzeum na Podlasiu
Oprócz wystaw, w Polsce, na Podlasiu od 2004 roku działa w Ciechanowcu Muzeum Pisanki. W skansenie utworzonym na terenach zespołu pałacowo-parkowego, dawnej posiadłości rodziny Starzeńskich, udało się zgromadzić aż 44 zabytkowe obiekty architektury drewnianej. Możemy tam podziwiać nie tylko XVIII wieczne chałupy chłopskie strzechą i otoczone płotem z kwitnącymi latem malwami, ale też studnię, czy wiatrak.

W jednej z chat mieści się unikatowa kolekcja ponad tysiąca pisanek: małych, dużych, barwnych, malowanych, woskowanych, wyklejanych, rzeźbionych, drewnianych. Prywatna kolekcja Ireny Stasiewicz-Jasiukowej i Jerzego Jasiuka z Warszawy, którzy zbierali je przez wiele lat i zdecydowali się przekazać je w darze, znalazła swoje godne miejsce. Portrety obojga hojnych darczyńców znajdują się na jednym z jajek na honorowym miejscu Muzeum. Otaczają ich pisanki z podobiznami innych zasłużonych dla ciechonowieckiej ziemi wybitnych postaci – historyków, naukowców, działaczy.
Wszystkie cenne eksponaty zamieszczone są w gablotach, podzielonych według regionu pochodzenia, wielkości i rodzaju ornamentów. Pochodzą z różnych regionów Polski, ale także znalazły tu swoje miejsce pisanki od naszych sąsiadów: Ukrainy, Rosji, Litwy, Czech, Słowacji. Mówi się o tych zbiorach, że nie ma w nich jedynie jajek z Antarktydy.
Pisanki wykonane są przeróżnymi technikami. Niektóre z nich nie są już kultywowane. nikt Tak więc są tu malowanki woskiem i farbami, wyklejanki, zdobienia sitowiem, ryżem, czy makiem. Całości wystawy dopełniają wycinanki ludowe i przedstawiające sceny z życia polskiej wsi scenki rodzajowe: kogutki, ujadające psy, gospodarze w strojach ludowych. Do jednych z ciekawszych eksponatów należą te, które przedstawiają nietypowe jak na Wielkanoc wzory: śnieżnobiałe konie w zaprzęgu, czy wielki afrykański słoń spoglądającego ze strusiego jaja.
Największa pisanka świata
O ile największymi pisankami w Polsce są te wykonane ze strusich jaj, o tyle największa pisanka świata, bo mająca aż 13,5 metra wysokości znajduje się na Ukrainie, na ziemi Hucułów. Stanowi jedną z największych atrakcji miasta Kołomyja i znajduje się w samym jej sercu. Wewnątrz zgromadzonych jest ponad 6 tysięcy najróżniejszych jajek, co daje temu zbiorowi tytuł największego Muzeum Pisanek na świecie. W naszym regionie jest też najstarszym działającym zbiorem udostępnionym publicznie. Kołomyjska pisanka jest wpisana nawet w Księdze Rekordów Guinessa.
Większość zbiorów pochodzi z Huculszczyzny i Pokucia – dawniej polskich ziemi. Należy pamiętać, że przed wojną te tereny leżały w granicach naszego kraju i do dziś żyją tam Polacy, rusyfikowani przymusowo za czasów istnienia Związku Radzieckiego. Dzisiaj dzieci Polaków tam zamieszkałych uczą się języka polskiego tak, jakby był dla nich obcym. Pośród bogatego zbioru jajek z wielu regionów można zaobserwować różnice jakie istniały w doborze barw, wzorów i metod zdobienia nawet pomiędzy dwoma sąsiadującymi ze sobą wsiami. Obfitość wzorów jest tak olbrzymia, że można nabrać podejrzeń, że sformułowanie „istna kołomyja” oznaczające zawrót głowy powstało w tym miejscu.

Na pisankach oprócz typowych malunków, wyklejanek, nitek i ziarenek są i te bardziej unikatowe z podpisami znanych polityków takich jak choćby Micheil Saakaszwili, Leonid Kuczma i Wiktor Juszczecznko. Oczywiście gdy mniejsze zbiory zawierają eksponaty z innych kontynentów, tutaj też nie może ich zabraknąć. Są zatem jajka z calej Europy, Japonii, Chin, Stanów Zjednoczonych. Są i dla Polaków miłe akcenty, bo znajdą tu pisanki z Łowicza, podobnie jak w Muzeum Pisanki w Ciechanowcu można znaleźć pisanki huculskie. Kilka sal jest poświęconych ziemi Huculskiej i samym jej mieszkańcom. Także można tam obejrzeć wnętrze chaty i wyposażenie domu, a także stroje ludowe – z charakterystycznym dla męskich kapeluszy zawadiackim huculskim piórkiem.
Źródło: kobieta.wp.pl, kwiecień 2009

--
Ewelina Kitlińska, Podróżniczka
galerie zdjęć do tekstu na:
www.kitlinska.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Michael Jackson dyskografia

Co na innych stronach

  • Neapol - Południowe Włochy Autor: *Ron Midway* Południowe Włochy to zupełnie inny świat w porwaniu z tymi z północy. Część osób, która zna popularne wśród polaków...
    6 lat temu
  • SUITE - LEONARDO - Mona Lisa - full album: https://www.youtube.com/watch?v=nN-ONVhRpkI Click Here!Click Here!Click Here!
    7 lat temu
  • Pielęgnacja trawnika - Pielęgnacja trawnika Są trawy ozdobne, sportowe i wiele innych. Można się też pokusić o trawę z rolki, którą w naszym ogrodzie położy wyspecjalizowana fir...
    7 lat temu
  • ładowarki - Przenośne ładowarki do telefonów, do czego służą? Autor: *Andrzej Bastian* Jak się Tobie wydaje, co jest najsłabszą stroną obecnych telefonów komórkowych...
    7 lat temu
  • Wenecja - Wszystkie kolory Wenecji. Autor: *Maciej Łukomski* Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie jak Wenecja. To miasto mostów, karnawału i zakochanych. Ni...
    7 lat temu
  • Solar Outside Lighting - The job of adding a bit of accent lighting to your backyard normally comes with complicated timing systems and annoying wiring. Who wants to dig up the yar...
    7 lat temu
  • Glass ideas for living rooms - With improvements in lifestyle choices glass has become a popular material for living room interiors. More and more customers are choosing glass for their ...
    7 lat temu