wtorek, 15 grudnia 2009

dla koneserów raperów




Raperzy zgodzili się z Dramą, że konflikt należy zakończyć. Gucci Mane stwierdził, że dojrzał i jest gotowy zakończyć konflikt, zapominając o wszystkich negatywnych rzeczach, które działy się między obydwoma raperami.

Gucci Mane kończy beef z Young Jeezym


Autorem artykułu jest Krzysiek Prażanowski




Niestety! Wielu hejterów Gucci Mane'a będzie załamanych tą informacją. Z listy jego oficjalnych i śmiertelnych wrogów należy skreślić Young Jeezy'ego. Dwaj rywale z Atlanty pogodzili się i zakończyli konflikt.

Beef trwał ładnych kilka lat - konkretnie od premiery kawałka "So Icy". Raperzy, który do tego momentu często ze sobą współpracowali, stali się zajadłymi wrogami. Konflikt trwał przez ostatnie pięć lat, wychodząc poza ramy wyznaczone przez muzykę, trafiając na niejedno forum o rapie. Dość powiedzieć, że beef podzielił Atlantę, która była areną pojedynków nie tylko pomiędzy raperami, ale również ich ekipami. Jeden z członków CTE, ekipy Young Jeezy'ego, został postrzelony przez osobę, którą łączono z Guccim.


Konflikt w pewnym momencie zaczął szkodzić obydwu stronom oraz całej scenie z Atlanty, tym bardziej, że ostatni rok to szczególnie duża aktywność Gucci Mane'a. Do zakończenia konfliktu przekonał raperów Dj Drama, który współpracował zarówno z Gucci Manem jak i Young Jeezy.


Do pojednania doszło w momencie, w którym Gucci Mane trafił za kratki. Dj Drama zaprosił do studia Jeezy'ego i zadzwonił do Gucci Mane'a, prosząc obydwu raperów o chwilę rozmowy.


"Kocham hip hop odkąd skończyłem 5 lat. Mam to szczęście, że mogę działać w tym biznesie i móc zmieniać ludzkie życie. Obydwaj jesteście szalenie ważni dla tej branży, dla tej kultury i dla tego miasta. Uważam, że jeśli uda nam się porozumieć, będziemy w stanie zmienić świat. Możemy zrobić to, czego nie udało się zrobić do tej pory nikomu." - zapowiedział rozmowę raperów Dj Drama.


Raperzy zgodzili się z Dramą, że konflikt należy zakończyć. Gucci Mane stwierdził, że dojrzał i jest gotowy zakończyć konflikt, zapominając o wszystkich negatywnych rzeczach, które działy się między obydwoma raperami.


W wywiadzie udzielonym MTV Drama stwierdził, że zarówno Jeezy jak i Gucci Mane są zainteresowani współpracą i bardzo możliwe jest, że już wkrótce dojdzie do nagrania wspólnego kawałka.



---

Eber Rapgra Forum


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
hip hop zdj. fotolia

poniedziałek, 14 grudnia 2009

Obrazy nowoczesne

W obecnych czasach powstaje wiele nowoczesnych obrazów, których autorów być może nigdy nie poznamy. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku graffiti. Polega ono na malowaniu różnego rodzaju symboli, napisów a także obrazów na ścianach budynków, wiaduktów i innych powierzchniach.

Obrazy nowoczesne i techniki


Autorem artykułu jest Karol Stopka




Artykuł przybliżający w jaki sposób powstają obrazy nowoczesne. Dowiesz się w nim o technikach jakie wykorzystują współcześni artyści do tworzenia dzieł sztuki.

sztuka nowoczesnaWspółcześni artyści nie poprzestają tylko na kultywowaniu tradycyjnych technik malarskich. Wzbogacają je stale o nowe formy wyrazu. Przykładem może być kolaż, czyli technika, która swój początek miała w epoce kubizmu. Polega ona na tworzeniu obrazów korzystając z takich materiałów jak gazety i wszelkiego rodzaju tworzywa. Obrazy nowoczesne tworzone są także z różnych, nie mających nic wspólnego z malarstwem materiałów, np. piasku, cementu, słomy czy drewna. Taką twórczość doskonale opanowali Jean Dubuffet i Anzelm Kiefer, jedni z najbardziej znanych współczesnych artystów. Bardzo dużo nowych, niedostępnych wcześniej możliwości stwarza technika komputerowa. Dzięki niej współcześni artyści tworzą obrazy nowoczesne na tzw. płótnie cyfrowym. Do tworzenia takich obrazów wykorzystuje się np. programy, jak popularny Photoshop, czy Painter. Gotowe obrazy można następnie przenieść na tradycyjne płótno.


Anselm Kiefer, to bardzo znany współczesny artysta niemiecki, który do tworzenia swoich dzieł wykorzystuje przeróżne materiały. Twórczość Anselma Kiefera opiera się na krytycznym spojrzeniu na historię jego ojczyzny. Jego obrazy nowoczesne charakteryzują się między innymi bogatymi i reliktowymi strukturami w których wykorzystywane sa często takie materiały jak ołów, szkło, drewno oraz fragmenty różnych roślin. Podstawą większości obrazów jakie tworzył są zamalowane zdjęcia. Artysta tworzy także rzeźby z ołowiu, drzeworyty oraz akwarele. Jego nowoczesne obrazy znajdują się w wielu muzeach i prywatnych zbiorach w Niemczech oraz w całej Europie.



Jean Dubuffet to artysta, którego trudno przyporządkować do konkretnego stylu. Odrzucał on tradycyjne techniki i formy wyrazu na płótnie i podobnie jak Anselm Kiefer malował obrazy nowoczesne wykorzystując do tego przeróżne materiały. Był on blisko związany z przedstawicielami art brutu, czyli nieprofesjonalnej sztuki zwaną „sztuką marginesu", którą on sam traktował jako profesjonalną. Podobnie traktował twórczość osób chorych umysłowo oraz dzieci.


W obecnych czasach powstaje wiele nowoczesnych obrazów, których autorów być może nigdy nie poznamy. Taka sytuacja ma miejsce w przypadku graffiti. Polega ono na malowaniu różnego rodzaju symboli, napisów a także obrazów na ścianach budynków, wiaduktów i innych powierzchniach. Z reguły odbywa się to w sposób nie zgodny z prawem. Wiele osób zajmujących się tworzeniem tego typu malunków posiada bardzo szerokie zdolności. Jest kilka technik malowania na ścianach. Takie obrazy nowoczesne powstają najczęściej z wykorzystaniem sprayów z farbą, rzadziej stosowane są pędzle i farby akrylowe. Grafficiarze za pośrednictwem swoich obrazów, bardzo często wyrażają swoje poglądy na różnego rodzaju tematy. Jednak w obecnych czasach te nowoczesne obrazy powoli przestają być tylko przedmiotem buntu. Organizuje się wiele spotkań podczas których grafficiarze mogą legalnie dać upust swoim talentom. Coraz częściej graffiti stosuje się świadomie jako element dekoracyjny różnego rodzaju lokali, budynków oraz innych budowli.


Sztuką która rozwija się w zastraszającym tempie jest sztuka komputerowa. Obecnie wielu artystów wymienia tradycyjny pędzel i płótno na rzecz komputera, którzy stwarza nieograniczone możliwości wyrazu. Nie znaczy to jednak że technika ta jest prosta. Wymaga ona ciągłego dokształcania się. Wynika to między innymi z bardzo szybkiego rozwoju technik komputerowych. Obecne programy graficzne jak np. Photoshop posiadają bardzo dużą liczbę narzędzi, o szerokich możliwościach, lecz aby je wszystkie poznać i opanować należy poświęcić sporą ilość czasu. Tego typu obrazy nowoczesne zapisane jako zera oraz jedynki na dysku twardym komputera można przenieść na płótno wykorzystując do tego specjalne narzędzia.


Warto także wspomnieć w zasadzie o miliardach stron internetowych jakie znajdują się obecnie w internecie, a także o grach komputerowych, programach oraz efektach specjalnych w filmach. Wiele spośród nich to prawdziwe dzieła sztuki. Niestety szczególnie w przypadku stron internetowych większość takich dzieł nie jest odpowiednio doceniana i często w ogóle nie zauważana.



---

by Karol Stopka


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 9 listopada 2009

lata 80

Coraz więcej dyskotek, pubów gra muzykę z lat 80's - są lokale, które tylko i wyłącznie grają disco lat'80's i mają swoich zagorzałych klientów.
Do znanych i często granych wykonawców zaliczamy : A-ha, Abba,
Boney M, Bananarama, CC Catch, Eurythmics, Madonna, Michael Jackson, Modern Talking, OMD, Shakin Stevens, Wham, Queen itd.

Lata kiczu i plastiku?


Autorem artykułu jest Oscar Klus




Lata 80-te to dla jednych szczyt kiczu i tandety a dla innych najwspanialszy okres w ich życiu, wręcz „Złote Lata".
Dlaczego?
To właśnie w latach 80 narodziły się i ukształtowały takie style muzyczne jak NEW ROMANTIC, SYNTH POP, ELECTRO, ITALO DISCO, EURO DISCO, NEW BEAT, HOUSE, TECHNO.


Wszystkie te gatunki łączy plastikowe brzmienie syntezatorów, tak nieodzownych w latach 80-tych - również w zespołach rockowych.


Jedno jest pewne, to właśnie te lata przyniosły ogromny rozkwit jeśli chodzi o muzykę rozrywkową i zrodziły pojęcie króla i królowej popu.


Oprócz tych znanych do dziś, na listach przebojów znakomicie radzili sobie też inni, o których obecnie młodsze pokolenie pewnie nie pamięta, ale za to dobrze zna utwory, które aktualnie są przerabiane z lat 80's na bardziej współczesne brzmienie.


Modyfikowane na lepiej brzmiące (tzn. lepszej jakości) disco, inne na house jeszcze inne na techno.



Wykonawcy, jeśli nie wykorzystują znanego głosu to przerabiają „brzmienie", które jest już wszystkim dobrze znane.
Jakby na to nie patrzeć cały czas powracamy do tych właśnie lat.


Coraz więcej dyskotek, pubów gra muzykę z lat 80's - są lokale, które tylko i wyłącznie grają disco lat'80's i mają swoich zagorzałych klientów.


Do znanych i często granych wykonawców zaliczamy : A-ha, Abba,
Boney M, Bananarama, CC Catch, Eurythmics, Madonna, Michael Jackson, Modern Talking, OMD, Shakin Stevens, Wham, Queen itd.


Wymieniać by można było naprawdę dużo, jest to zaledwie garstka sławnych wykonawców lat 80's.


Jedno jest pewne, gdziekolwiek się ich zagra na jakiejkolwiek imprezie czy to jest dyskoteka, pub, impreza domowa, wesele czy impreza okolicznościowa to mamy zawsze gwarancję pełnego parkietu...


Świadczy to o tym, że jednak bardzo dużo ludzi dobrze się bawi przy tych właśnie rytmach, a co więcej dużo osób organizuje na własną rękę imprezę w takim klimacie...


Organizując domówkę w latach 80's mamy duże pole do popisu, zaczynając od repertuaru muzycznego, a kończąc na wystroju całej sali oraz przebraniach naszych gości.


A może DJ na wesele w stylu lat 80-tych?Jeśli chodzi o muzykę najlepszym rozwiązaniem jest Dj z bogatym repertuarem tych właśnie lat. Wymarzoną imprezę, wesele poprowadzi nam profesjonalny DJ.



Zresztą zawsze mamy możliwość omówienia repertuaru przed imprezą i wybrania listy utworów wraz z DJ'em.
Oczywiście możemy puszczać muzykę z laptopa, kina domowego czy jeszcze innego sprzętu grającego... No ale nie czarujmy się zabraknie nam poprowadzenia całej imprezy przez mikrofon za co wyręczy nas Dj.



Problemy z krótką listą utworów?



Tak bardzo często się zdarza gdy sami nie dysponujemy profesjonalną płytoteką, która ma nam starczyć na całą noc... Jeśli już mamy zorganizowaną oprawę muzyczną to do oddania się totalnemu klimatowi lat 80's brakuje nam charakterystycznego przebrania.


Dla mężczyzn możemy zaproponować różnego rodzaju oraz koloru afra na głowę, które były bardzo charakterystyczne dla tego okresu.



Jeśli chodzi o resztę przebrania to już sprawa indywidualna - można popatrzeć na okładki znanych zespołów z tamtych lat chociażby Sisters of Mercy, Toto czy Europe - patrząc na te zespoły, każdy mężczyzna znajdzie pomysł na strój dla siebie. W przypadku kobiet propozycji w Internecie jest mnóstwo : Legginsy i botki za kostkę, sweter w rozmiarze XXL i połyskujący pasek, moda nasycona kolorami, lśniącymi materiałami, obszernymi bluzkami z nadrukami i wyrazistą biżuterią, a także makijażem to prawdziwy „modowy raj" dla kobiet.


Nasuwa się znów pytanie : Awangarda czy kicz?



Kontrowersyjny styl Lat 80's.


Jest w czym przebierać i przy dobrym podejściu do imprezy możemy być pewni, że na długo zostanie ona w naszej pamięci.



Miłej i szalonej zabawy !


---

DJ na wesele, imprezy, studniówki i inne okazje.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 8 października 2009

Bielizna

Mexican Woman in Bikini by Swimming Pool


Mexican Woman in Bikini by Swimming Pool
Premium Photographic Print

Diamond, Mitch

Buy at AllPosters.com


„Nie mam co na siebie włożyć!” – to zdanie jest chyba jednym z częściej wypowiadanych przez kobiety. Zwykle jednak nie jest tak, że kobiecie brakuje ubrań i dlatego nie ma w co się ubrać, głównie bowiem chodzi tu o zbyt duży wybór, który nie ułatwia podjęcia decyzji. I wcale nie chodzi tu o części garderoby, takie jak sukienka czy bluzka, ponieważ problem zaczyna się już przy wyborze bielizny.

Wynika to z tego, że bielizna damska dzieli się obecnie na tyle różnych rodzajów, że czasem rzeczywiście trudno jest zdecydować się na właściwy komplet, który będzie pasował do reszty stroju, a także będzie odpowiedni na daną okazję. Z drugiej jednak strony już same nazwy typów bielizny mogą nam bardzo pomóc, bo chyba każdy wie, kiedy włożyć bieliznę ciążową i na jaką okazję nada się bielizna erotyczna.

Dobór odpowiedniego rodzaju bielizny to nie jedyny problem kobiet, wiele z nich ma bowiem trudności z dopasowaniem odpowiedniego rozmiaru. Bielizna damska to bardzo specyficzna cześć garderoby, która może wpłynąć na wygląd reszty stroju. Jeśli zostanie źle dobrana, to kobieta nie tylko będzie się czuła niekomfortowo, ale również jej sylwetka może zostać w pewien sposób zdeformowana, a chyba każdej z pań zależy na tym, żeby podkreślać atuty swojej figury i tuszować jej wady.

Odpowiednio dobrana bielizna damska na okazje takie, jak np. noc poślubna czy randka, może mieć jeszcze jedną zaletę. Na pewno każdy mężczyzna spojrzy na kobietę jeszcze bardziej pożądliwym wzrokiem, jeśli ta będzie miała na sobie jakiś seksowny komplecik. Wybór bielizny erotycznej jest coraz większy – koronki, falbanki, kuszące rozcięcia i fantazyjne kroje – z pewnością każda kobieta może znaleźć coś dla siebie.

piątek, 14 sierpnia 2009

O bieliźnie







bielizna zdj. fotolia
Sklep z bielizną damską to miejsce, w którym kupisz bieliznę wielu marek, ceny są już przystępne dla każdego, bielizna dostępna jest w kompletnym przekroju kolorów, jak i rozmiarowym. Bielizną taką jak obsessive czy livia corsetti zasypany jest rynek, ale to tandeta, tak mówiąc prawdę, marki tj. Shirley of Hollywood to dopiero luksus - bielizna tej firmy wzbudza niesamowite emocje w każdym mężczyźnie.

Europa zachodnia to miejsce, w którym krajowa bielizna obsessive sprzedaje się wspaniale, można by powiedzieć nawet, że sklepy z bielizną na zachodzie przeżywają zalew polskiej bielizny, głównie za sprawą niskiej ceny, lecz na pewno nie mniejszej jakości. Nuda, nuda, po raz kolejny nuda. Tak z pewnością twierdzi większość małżeństw z wieloletnim stażem gdy zapytać ich o sprawy łóżkowe, ale czy tak musi być, nie musi - damska bielizna, którą można dziś spotkać niemal wszędzie to sposób na odmianę.

Czym jest damska bielizna? Zwiewną szmatką, rzeczą zaspakajającą próżność kobiet, a może sposobem na nudę w alkowie, odpowiedzi zapewne jest tyle, że nie potrafiłbym ich tutaj zliczyć - bielizna to charakterystyczna część garderoby, która ma pobudzać zmysły

czwartek, 13 sierpnia 2009

Las Vegas




vegas zdj. fotolia
Co może dziwić, prehistoryczna południowa Nevada, czyli dzisiejszy teren Las Vegas, był to obszar podmokły wręcz bagienny obfity w wodę i różnoraką roślinność. Jednak w ciągu wielu milionów lat, gdy minęło kilka eonów (eon to największa formalna jednostka geochronologiczna, dzieląca się na ery i wynosząca co najmniej 500 mln lat), bagna się wycofały, a rzeki zniknęły gdzieś pod powierzchnią ziemi, przeistaczając te niegdyś podmokłe tereny w spieczoną słońcem pustynną ziemię, dająca szanse na przetrwanie tylko najsilniejszym rośliną i zwierzęta. Woda uwięziona pod powierzchnią doliny Las Vegas sporadycznie wypływała na powierzchnię odżywiając w tych miejscach bujną roślinność i tworząc tym samym oazy.

Przez wiele setek lat bujne oazy znane były jedynie rdzennym mieszkańcom Nevady, groźna i wieczna pustynia Mojave skutecznie broniła do nich dostępu przed cudzoziemcami. Dopiero młody meksykanin Rafael Rivera był pierwszym nie-indianinem, który dotarł do oazy zwanej dzisiaj doliną Las Vegas. Co prawda dokładna data tegoż wydarzenia nie jest znana, jednak przyjmuje się że było to ok roku 1829 .
Pomiędzy rokiem 1830 a 1848 widniejąca na mapach nazwa „Vegas” zmieniona została na nazwę „Las Vegas” co w języku hiszpańskim oznacza „łąka”.
14 lat po odkryciu Rivery, John C. Fremont poprowadził ekspedycję, która jako pierwsza założyła obóz w Las Vegas Spring, a było to w 13 maja 1844 r. Jego nazwisko zostało uwiecznione w książkach do historii, a także jedna z ulic w Las Vegas została nazwana ku jego pamięci to oczywiście Fremont Street.

Dopiero w 1864 roku po wojnie secesyjnej Nevada została przyłączona do Stanów Zjednoczonych jako kolejny stan. W roku 1890 postanowiono połączyć bogatą w wodę dolinę Las Vegas linią kolejową i stworzyć tutaj stacje kolejową i miasto. Był to początek miasta Las Vegas. Budowę torów rozpoczęto latem 1904 roku a w maju 1905 Las Vegas było już połączone z torami kolejowymi z San Pedro, Los Angeles i z Salt Lake City.

Nevada została pierwszym stanem, który w 1931 r zalegalizował hazard, jednak mało kto wie że od roku 1910 hazard w Nevadzie był zakazany, jednak kwitł i rozwijał się wyśmienicie w tzw „podziemiu”, dlatego też władze stanu zgodziły się na legalizacje hazardu. Stało się to dopiero 20 lat później, jednak lepiej późno niż wcale. Hazard został zalegalizowany głównie po to aby uzyskać środki na szkolnictwo publiczne. Do dzisiaj dochody stanu z opodatkowania kasyn stanowią 43 % całego budżetu, z czego 34 % wydawane jest właśnie na szkoły publiczne.
Legalny hazard zawitał do Las Vegas w czasach wielkiego kryzysu, a kasyna szybko stały się intratnym interesem. Prawdą jest także, że mieszkańcy Las Vegas prawie wcale nie odczuli skutków wielkiego kryzysu, z kilku powodów: po pierwsze było to związane z szybkim rozwojem kolei Pacific Union, właśnie z legalizacją hazardu oraz z budową tamy Hoovera zaledwie 34 mile od miasta. Tak więc dzięki tym inwestycją i legalnemu hazardowi, ludzie w Las Vegas nie narzekali na brak pracy i pieniędzy, co w dużej mierze przyczyniło się do rozwoju i rozkwitu miasta.

Pierwszym hotelem, który zapoczątkował dzisiejszą Las Vegas Strip był El Rancho Vegas, który został strawiony przez ogień w 1960 roku. Tak czy owak budowlany boom w Las Vegas rozpoczął się w latach 40. Jednym z pierwszych modnych hoteli w Las Vegas był bez wątpienia Flamingo Hotel, zbudowany przez gangstera Benjamina „Bugsy” Siegela. Hotel ten odznaczał się wielkim różowym neonem w kształcie flaminga, ukończony został w roku 1946. Pół roku później „Bugsy” został zastrzelony przez nieznanego sprawce. Hotel zyskał znaczna sławę, kto wie może dzięki temu wydarzeniu. Obecnie należy do Hilton Hotel Group, jednak nazwa flamingo (tak znana wszystkim) została zachowana. Obecna pełna nazwa to Flamingo Hilton. Ponadto Flamingo Hotel był pierwszym hotelem zbudowanym nie w stylu „rancho” lecz bardziej jak obecne eleganckie hotele na świecie.

Poprzez całe lata 50 boom budowlany ciągle trwał, powstawały nowe kasyna, niektóre były wyburzane inne zmieniały właścicieli, jednak obszar Las Vegas będący pod zabudową ciągle się powiększał. Ważniejsze hotelo-kasyna z tamtego okresu to „Tropicana”, „Riviera Hotel”, „Stardust hotel”, „Fremont Hotel” oraz „Moulin Rouge Hotel-Casino” który jako pierwszy byl otwarty także dla Afroamerykanów, a jednym z menadżerów był czarnoskóry Joe Louis mistrz wagi ciężkiej w boksie.

Las Vegas wyrabiało sobie markę jako stolica rozrywki, popularne było ze względu na brak tzw opłaty konsumpcyjnej, nie było minimalnej stawki jeśli chodzi o zakłady, nie było limitów prędkości na drogach, brak podatku od sprzedaży (coś w rodzaju naszego Vat-u), oraz brak konieczności czekania na ślub, brak podatku dochodowego i brak regulacji prawnych dotyczących hazardu. Po dzień dzisiejszy zostały tylko: brak stanowego podatku dochodowego i brak oczekiwania na ślub, w niektórych kasynach ciągle nie wymaga się tzw opłaty konsumpcyjnej.

Urządzenia, maszyny do gry, a także niektóre zasady ciągle ewoluowały aby dotrzymać kroku bardziej „obrotnym” graczom, nie narażając kasyna na niepotrzebne straty. Także w latach 60 wycofano z użycia srebrne monety a wprowadzono żetony, które z powodzeniem stosuje się do dzisiaj. W latach 60 wprowadzone zostały maszyny slotowe które akceptowały wiele rodzajów monet a tażke banknoty , juz wtedy były skomputeryzowane i zastąpiły wysłużonych tzw: „jednorękich bandytów”. Wraz z rozwojem tych maszyn urosły także jackpoty z kilkuset dolarów nawet do 10 milionów dolarów !

W roku 1976 hazard został zalegalizowany także w Atlantic City, w związku z tym Las Vegas przestało mieć monopol na gry kasyno, co zakończyło erę małych kasyn w mieście, a rozpoczęło erę wielkich kompleksów hotelarsko-kasynowych budowanych przez wielkie korporacje. Kasyno-hotele zaczęły się przeistaczać w wielkie ośrodki wypoczynkowo-rozrywkowe dla turystów, urlopowiczów, hazardzistów, uczestników wszelakich zjazdów czy seminariów oraz wszystkich członków ich rodzin.

Pierwszym tego typu obiektem był Circus Circus Hotel-Casino oddany do użytku w 1972 roku. Oprócz jak nazwa wskazuje hotelu i kasyna, twórcy zaprojektowali, warty 90 milionów dolarów wodny park nazwany Grand Slam Canyon, który przylegał bezpośrednio do hotelu. Na gości czeka tam wiele atrakcji takich jak choćby kolejka górska !

Innym wielkim kompleksem hotelarsko-rozrywkowym jest Mirage Hotel-Casino otwarte w 1989. Koszty budowy tego imponującego obiektu wyniósł bagatela 630 milionów dolarów.

Obecnie w Las Vegas znajdują się wyłącznie wielkie kompleksy do których można zaliczyć oprócz wspomnianych powyżej : Wynn otwarte w 2005 roku koszt budowy 3,5 miliarda dolarów !, Paris Las Vegas, The Venetian, Luxor, Bellagio, New York- New York, Treasure Island z replikami oryginalnej wielkości dwóch żaglowców !, Hotel Excalibur, Stratospher, City Center. Ponad połowa z tych obiektów należy do właściciela Tracinda Corp Kirka Kerkoriana, który jest multimiliarderem.

W taki oto sposób Las Vegas zmieniło się ze spalonej słońcem pustyni w znaną na całym świecie stolicę hazardu i szeroko rozumianej rozrywki dosłownie dla każdego
http://www.webshock.com.pl/krotka-historia-las-vegas/

środa, 22 lipca 2009

Blogi

Czy blogi sa groźnie?
autorem artykułu jest Maciej Rogacki
Taka rekomendacja znalazła się w raporcie Parlamentu Europejskiego, który przyjęła na początku czerwca komisja kultury.
Choć sprawa nie została jeszcze przegłosowana przez cały parlament, już wzbudziła emocje. Niektórych oburza, że europosłowie próbują regulować sferę, której wielką zaletą jest właśnie to, że jest całkowicie niezależna.
Blogi może prowadzić każdy, kto ma dostęp do sieci. Niektóre dotyczą poważnych kwestii i są źródłem informacji z miejsc, gdzie nie docierają zwykli dziennikarze lub gdzie obowiązuje cenzura.
Gdy Amerykanie atakowali Irak, światowy rozgłos zdobył bloger ukrywający się pod pseudonimem Salam Pax, który opisywał życie w Bagdadzie. Inne dotyczą mniej lub bardziej poważnych dziedzin - od kuchni po seks - lub są dowodami grafomańskiej pasji autorów. Własne blogi prowadzą zwykli obywatele, politycy, a nawet firmy.
Właśnie kwestia autorstwa blogów wzbudza obawy eurodeputowanych.
"Zachęcamy do dobrowolnego znakowania blogów, by jasne były zawodowe i finansowe interesy oraz odpowiedzialność ich autorów i wydawców" - napisali w raporcie "O koncentracji i pluralizmie mediów w UE".
- Popieram pluralizm mediów, szczególnie nowych mediów, których część stanowią blogi. Chciałabym jednak, by było jasne, kto za nimi stoi - wyjaśnia "Gazecie" autorka raportu, estońska socjalistyczna eurodeputowana Marianne Mikko, była dziennikarka. - Celem blogów jest pokazywanie prawdy, lecz niektórzy pod fałszywym nazwiskiem mogą kogoś oskarżać czy poniżać - tłumaczy.
- Blogerów nie można automatycznie uznać za zagrożenie. Proszę sobie jednak wyobrazić sytuację, gdy grupy interesu czy ktokolwiek inny wykorzystuje blogi, by promować swoje przesłanie. Blogi to skuteczne narzędzie, są zaawansowaną formą lobbingu - zgadza się z nią niemiecki liberalny eurodeputowany Jorgo Chatzimarkakis.
Eurodeputowani nie określili, w jaki sposób blogi miałyby być znakowane i czy prawdziwość deklaracji nadzorowałaby jakaś instytucja.
- Szczegóły pozostawiam profesjonalistom - podkreśla eurodeputowana Mikko. Jej zdaniem jakieś rozwiązanie tej kwestii powinna zaproponować grupa naukowców, którą Komisja Europejska powołała, by zbadali pluralizm europejskich mediów. Ma przedstawić swoje wnioski pod koniec roku.
Niektórych takie pomysły oburzają. "Umiesz czytać? Umiesz myśleć? Umiesz sam oceniać? Uważasz, że tak. Niestety, nie. Tak naprawdę jesteś bardzo głupi i nie umiesz oceniać sam. Tak przynajmniej twierdzi Parlament Europejski" - napisał na swym blogu Bruno Waterfield, korespondent brytyjskiego dziennika "Daily Telegraph" w Brukseli. "Parlament Europejski debatuje, czy blogerzy mający ukryte złe intencje powinni być kontrolowani. My możemy się nie denerwować. Nasze intencje są jawne. Jesteśmy pełni złych intencji wobec UE i jej wielu popleczników" - stwierdzili autorzy innego brytyjskiego blogu "EU Referendum".
Parlament Europejski nie jest jednak jedynym, który dostrzega problemy wynikające z rosnącego wpływu blogów. Brytyjskie Narodowe Stowarzyszenie Dziennikarzy opracowuje właśnie kodeks postępowania, pod którym będą mogli podpisywać się blogerzy, a w zamian otrzymywać specjalne oznaczenie.
Blogi stały się popularne dopiero w ciągu ostatnich kilku lat. O tym, jak wielka jest ich siła oddziaływania np. na tradycyjne media, świadczą opublikowane właśnie wyniki sondażu na zlecenie Oriella PR Network. "Wpływ blogosfery na europejskie dziennikarstwo jest wyraźny. Prawie jedna czwarta dziennikarzy regularnie cytuje dziś blogi w swych artykułach. Jedna trzecia twierdzi, że wykorzystują blogi do zbierania informacji do artykułów. Jeszcze trzy lata temu takie praktyki były nieznane" - napisano we wnioskach.

--
www.centrumblog.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 10 lipca 2009

Michael Jackson

Michael Jackson nazwany królem popu. Jego kariera muzyczna rozpoczęła się w wieku kilku lat, gdy śpiewał z braćmi w zespole Jackson. Ale tak naprawdę świat o nim usłyszał po premierze piosenki Billi Jean, wchodzącej w skład Thrillera. Teledyski, które promowały ten album a szczególności 12 minutowy Thriller weszły na stałe do historii muzyki. Teledyski, Jacksona to prawdziwe filmowe produkcje o budżetach niejednego filmu fabularnego. W sierpniu 2009 roku Michale Jakson miał powrócić na scenę, bilety na jego koncerty zostały wyprzedane, nigdy jednak już nie zobaczymy jego nowego wizerunku oraz nie usłyszymy jego śpiewu na żywo. Pozostaną jego płyty, teledyski i wspomnienia tych, którzy go znali lub tylko słyszeli jego muzykę. Cokolwiek by o nim napisać to tak naprawdę liczy się jego wielki artyzm i to na zawsze pozostanie wielkie i będzie mieć swoje miejsce obok Beatlesów, do których utworów Jackson wykupił kiedyś prawa, Presleya, z którego córką zawarł związek małżeński. Tak oto znalazł się w tym doborowym towarzystwie. Biografia Mchaela Jacksona w formacie PDF, teledyski na stronie
http://www.jakson.netau.net/

wtorek, 7 lipca 2009

Przyszłość internetu

Internet jest ciągle wielką bazą danych, czyli jest tam tylko to, co ktoś wcześniej tam umieścił. Baza ta ciągle się powiększa, ale czy kiedykolwiek uda się zamieścić w Internecie całą wiedzę, czyli wszystkie książki, zabytki, miejsca geograficzne myślę, że jest to syzyfowa praca i Internet podobnie jak inne media nigdy nie będzie odzwierciedlał całego prawdziwego życia na ziemi zawsze będzie tylko relacją mniej lub bardziej obiektywną. Mnie się marzy Internet bez barier czasu i wolny od jakichkolwiek dziennikarstwa, jeżeli sobie tego nie życzę.

Oglądając mecz chciałbym mieć możliwość widzenia tego, co widzi piłkarz, gdy strzela na bramkę, gdy go faulują albo, gdy ściskają koledzy po strzeleniu gola. Może ciekawsze by było gdyby można było wybrać dowolnego zawodnika i z jego perspektywy brać udział w meczu. Technicznie nie jest to chyba jeszcze możliwe ze względu na stabilizacje obrazu, który skał by po całym ekranie wraz z każdym krokiem piłkarza. Ale myślę, że przekaz internetowy mógłby w te stronę iść, z czasem techniczne rozwiązania skaczącego obrazu się znajdą. Dlaczego tak uważam? Bo Internet to bardzo osobiste medium, z którym obcuje się sam na sam z komputerem czy laptopem, dlatego oglądanie relacji sportowych z osobistej perspektywy sportowca wydaje się jak najbardziej na miejscu. Ale gdzie, musiałaby być kamera, żeby nie przeszkadzała czy nie uległa awarii po faulu na zawodniku? Mnie się wydaje, że cała koszulka zawodnika powinna być taką zdalną kamerą, aby obraz był dostępny z jak najszerszej perspektywy, ale tylko w zakresie, jakim widzą oczy, czyli prawie 180 stopni. Kolejnym problemem jest jakość obrazu, aby taką relację dało się oglądać obraz musiałby być naprawdę wysokiej jakości a więc wysokiej rozdzielczości z zachowaniem pełnej kolorystyki.
Oczywiście są już takie próby przekazu z kamery na bolidach, czy na kasku narciarza, ale jest to obraz bardzo kiepskiej jakości i na pewno nie o taki przekaz mi chodzi. To musiałoby mieć coś wspólnego z grami komputerowymi tak jak np. gra Tomb Rider, gdzie widzimy obraz, prawie tak jak go widzi go bohaterka gry Lara Croft.

Podsumowując od przekazów sportowych czy z innych dziedzin oczekuję czegoś innego niż oferuje telewizja czy gazeta. A połączenie tych wszystkich mediów na jednej stronie internetowej też niewiele zmienia, choć jest niewątpliwie najczęstsza formą internetowego przekazu. Internet musi zacząć tworzyć własne media, które nie będą konkurencją na dla telewizji czy czasopism. Na razie Internet czerpie z tych mediów ich formę przekazu albo wręcz kopiuje gazety, filmy czy muzykę, co jest powodem nieustającego konfliktu między tymi mediami poprzez łamanie ich praw autorskich, a ofiarami tego konfliktu padają niczemu niewinni internauci, którzy pobierają na swój komputer media dostępne na stronach internetowych. Bo przecież najłatwiej dopaść Tuska, czy Pawlaka, który sobie ściągnie film, bo nie ma czasu pójść do kina, bo jest bardzo zapracowany. A o wiele trudniej dopaść anonimowego ukrywającego się po wieloma IP pirata, który skopiował film z DVD a potem wgrał go na RAPDISHARE w formacie RMVB, albo, co najgorsze wziął aparat cyfrowy do kina i nagrał cały film wraz z napisami siedząc w kinie. Złodziej, bandzior, takiego do kryminału na kilkanaście lat niech sobie w więzieniu ściąga filmy, muzykę i gazety w PDF. Albo wlepić mu za to kilka milionów grzywny niech się do końca życia się nie wypłaci za tą MP3, którą miał na swoim dysku twardym. Ja uważam, że to media takie jak TV, koncerny płytowe, wytwórnie filmowe powinni płacić za umieszczanie ich utworów w Internecie. Dlaczego? Po pierwsze jest to reklama ich produktów, po drugie wina za kopiowanie muzyki, filmów, gazet jest po ich stronie, niech robią produkty, których nie da się skopiować tak jak nie da się skopiować do Internetu obrazu na płótnie z osobistym podpisem artysty, samochodu, pralki, nagrywarki, skanera, jak się chce je mieć to trzeba je kupić. Produkowanie masowo kopii i czerpanie z nich ogromnych zysków a potem obarczanie za kopiowanie tych kopii innych jest chyba zwykłą hipokryzją. Coś tutaj jest postawione na głowie.
Szukanie winy u innych a nie u siebie jest cechą ludzi małych. Niestety, ponieważ żyjemy w takich czasach, gdzie prawo stanowią ludzie, którzy myślą tylko o swoich zyskach, no może jeszcze o zyskach tych, którzy finansowali im bilbordy wyborcze, ciągle będą trwały procesy dużych złodziei, przeciwko małym złodziejom. Tak się złożyło, że dzięki internetowi wszyscy staliśmy się złodziejami, a kto jeszcze niczego nie ukradł w Internecie, na pewno ukradł tylko jeszcze o tym nie wie. Tym sposobem Internet z każdego, kto do niego wejdzie zrobił przestępcę. Czy ktoś teraz zaprzeczy, że WWW to wymysł 666?
A artykuł o Internecie zaczął się tak niewinnie…

Inspiracją do napisania tego artykułu jest proces internautki, która została przyłapana za ściągnięcie kilkudziesięciu mp3, jej przestępstwo sąd USA wycenił na ponad milion dolarów.
A teraz pytanie za milion dolarów, kto zarabia miliony dolarów na Internecie?
Odpowiedź nie jest chyba taka trudna jak w milionerach? W Internecie miliony zarabiają Ci, którzy mają portale odwiedzane przez miliony. Ale największą kasę mają Ci, którzy dostarczają łącza internetowe do każdego internauty. Bardzo się dziwię, dlaczego oni nie chcą się dzielić swoimi milionami z właścicielami praw autorskich, utworów ściąganych przez płacących comiesięczny abonament za łącze internatów? Przecież gdyby nie można było ściągnąć informacji dostępnych w gazetach, książkach, filmów dostępnych w kinach, muzyki z koncertów, czy ktoś wykupiłby abonament na Internet? Gdyby tam nic nie było?
Reasumując Ktoś nas wszystkich robi w balona wmawiając nam, że jesteśmy złodziejami, gdy korzystamy z tego, za co tak naprawdę, co miesiąc płacimy. Abonament za Internet to kwota od 50 do 120 zł w zależności od szybkości łącza. Rocznie to kwota od 600 zł do 1400zł. Ile za tą kwotę można kupić Gazet? Książek? Płyt? Filmów? Myślę, że wystarczająco dużo, aby zaspokoić swoje potrzeby dotyczące informacji, kultury, rozrywki. A ile można za tę kwotę obejrzeć sztuk w Teatrze? Koncertów? Meczów? Też trochę. Skoro posądzają nas o złodziejstwo to może lepiej zrezygnujmy z Internetu, ciekawe, kto na tym najwięcej straci? Czy czasami nie ci, którzy robią nam internatom te wszystkie oskarżenia, procesy i straszą kryminałem?

niedziela, 5 lipca 2009

Seriale

W Polskiej telewizji seriale to główny trzon, który przyciąga przed ekrany większe rzesze widzów. Głównym czynnikiem przyciągającym przed ekrany jest kicz. Bracia Mroczkowie pomimo braku podstawowych zagadnień aktorskich cieszą się niezmierną popularnością. To samo tyczy się koleżanki z planu „M jak miłość” czyli K. Cichopek. Te wszystkie elementy składają się na przekonanie, że seriale są kiczowate jednakże co powoduje, iż widz dalej preferuje ten typ rozrywki?

Przede wszystkim widza cieszy to, że problemy wymyślane w Polskich serialach są na wyrost i często może powiedzieć „Oni mają gorzej ode mnie„. To powoduje, że widownia chętnie wczuwa się w rolę bohaterów. Koneksje pomiędzy poszczególnymi bohaterami ekranowymi są niekiedy tak zagmatwane, że przechodzi to na stronę zalet. Główną wadą naszych rodzimych produkcji wielko, jak i mało ekranowych jest brak kunsztu aktorskiego oraz fabuła, którą w skrócie można określić jako nijaką. Brak tej wyrazistości powoduje, że coraz więcej osób poszukuje filmów, seriali bardziej ambitnych. Niestety w Polsce jest to trudne dlatego należy zwrócić uwagę w kierunku Europy zachodniej jak i U.S.A. Również nie wolno zapominać o Rosji i krajach byłego związku radzieckiego jak Czechy czy Słowacja.

Co najczęściej wybierają ambitniejsi przedstawiciele kina?
Tutaj już w zależności od gustu trafiają się różne produkcje. Głównie zachód czołuje w produkcjach fantasy jak np. serial Legend of the Seeker lub emitowany przez polską telewizję Supernatural czyli nie z tego świata.

Polska jest na marginesie produkcji gatunku fantasy/sci-f. Przoduje zaś U.S.A, które może się pochwalić modnym ostatnio tematem wampirów jak Zmierzch czy True Blood. Problem z Polską jest taki, że widzowie nie są przyzwyczajeni do tego typu produkcji chociaż emitowany w niedzielę po południu Merlin na Polsacie może okazać się bardzo dobrym wyborem dla stacji gdyż wyniki oglądalności przewyższyły najśmielsze oczekiwania.

Wracając do poprzedniego wątku stacje telewizyjne zamiast kupować produkcje zagraniczne wolą produkować dalej swoje własne jak np. M jak miłość,Barwy szczęścia. Jednakże na tego typu procederze nie można dobrze wyjść jeśli będzie to dalej tak kiczowate kino. W związku z tym Polsat, który prowadzi politykę seriali zagranicznych wyjdzie na tym najlepiej. Pomimo tego, że posiada w swoim dorobku chyba najbardziej zepsute polskie produkcje jak Miodowe lata
http://www.webshock.com.pl/polskie-seriale-vs-seriale-zagraniczne/

sobota, 27 czerwca 2009

Pulp fiction


grafika fotolia
Motyw Biblijny w Pulp Fiction
autorem artykułu jest Przemysław Szczypczyk
W filmie Quentina Tarantino, którego był on zarówno reżyserem, autorem scenariusza jak i aktorem jest wiele różnorodnych wątków. Główna akcja filmu toczy się wokół pracy gangsterów w Los Angeles. Mamy w tym filmie zarówno próbę „ustawienia” walki bokserskiej, handel narkotykami, napady, ściąganie długu ale również życie prywatne gangsterów, na przykład epizod Vincenta Vegi (John Travolta) i Miii Walles (Uma Thurman). Trochę na uboczu, ale przez cały film ciągnie się wątek duchowych przeżyć i symboli.
Jules (Samuel L. Jackson), czarnoskóry gangster pracujący dla Marcellus’a Wallesa (Ving Rhames), bos lokalnej mafii przeżywa rozterki egzystencjalne. Ma on zwyczaj przed wykonaniem wyroku śmierci recytowania wersetu: Ezechiel 25:17, jakoby z Biblii, ale w rzeczywistości najprawdopodobniej z jakieś przypowieści ponieważ w pisanej wersji Biblii zarówno protestanckiej jak i katolickiej takich słów proroka Ezechiela nie ma. Zresztą jak się wydaje sens tych słów nie jest dla niego istotny ponieważ w filmie wypowiada je za każdym razem trochę inaczej, a poza tym dopiero na końcu filmu w scenie w kawiarni zaczyna się zastanowić nad ich znaczeniem. Wcześniej był to dla niego tylko „dobry tekst przed skasowaniem klienta”
Przełomem w postawie Jules’a staje się nieoczekiwane zakończenie „wizyty” wraz z Vincent’em u Breda i jego kumpli w celu odzyskania walizki ich szefa pana Walles’a. Mianowicie po zakończeniu egzekucji Breda i gościa leżącego na kanapie nieoczekiwanie z łazienki wyskakuje facet z wielkim pistoletem i strzela do gangsterów. Ku zdziwieniu wszystkich nie trafia, wygląda to tak jakby kule przeleciały przez nich nie robiąc im krzywdy, Jules uznaje to za cud, interwencie Boga, który zstąpił na ziemie i zatrzymał kule. Jest to dla niego znak, żeby wycofać się z branży, natomiast Vincent uznaje to za zwykły zbieg okoliczności, w dodatku zdążający się od czasu do czasu, przytacza historię policjantów, którym przydarzyło się coś podobnego. Od tej pory jednak Jules rozpamiętuje to zdarzenie. W końcowej scenie w barze dowiadujemy się, że Jules chce rozpocząć nowe życie „chodząc po świecie”. Brzmi to tak jakby chciał zostać prorokiem, gdyż mówi że przestanie to robić jak Bóg da mu kolejny znak.
Ciekawe jest, że Jules mówi że nie jada świniny (może symbol jego wiary, wiadomo przecież że żydzi i muzułmanie nie jedzą wieprzowiny), ponieważ uważa je to plugawe zwierzęta chociaż wcześniej dowiadujemy, że jest jaroszem, a więc nie powinien jeść mięsa w ogóle. A dowiadujemy się o tym przy okazji tego jak zjada hamburgera.
W innym miejscu filmu pojawia się ciekawy zbieg okoliczności mogący nasuwać na myśl kolejną boską interwencję, tym razem w celu dokonania zemsty i odkupienia win jednocześnie. Chodzi o scenę z lombardu Zeda gdzie Butch (Bruce Willis), który zdołał się uwolnić nie ucieka chociaż mógłby, ale postanawia uratować Marcellus’a, którego przecież przed chwilą chciał zabić. Do tego na półce lombardu można zauważyć neonowy napis KILLAN’S RED, ale część liter się nie świeci i w oczy rzuca się tylko KILL ED co po dodaniu litery Z, która jest przy kluczach trzymanych przez Butcha daje napis „zabij Zeda”. Butch ratuje więc Marcellus’a, uzyskując jego przebaczenie jednocześnie dokonując zemsty na Zedzie i Maynardzie.
Z Butchem wiąże się jeszcze inna ciekawa historia. Najważniejszą rzeczą dla niego jest złoty zegarek po dziadku i ojcu. Zegarek ten przeszedł niezwykłą drogę zanim trafił do Butcha. Można ten wątek traktować jako symbol wprowadzony przez Tarantino w celu podkreślenia w życiu roli przodków i pamięci o swojej przeszłości.
Wracając do jescze do historii z Zedem, jego motocykl na którym odjeżdża Butch nazywa się GRACE, czyli łaska. W każdym z rozdziałów łaska odgrywa szczególną rolę w relacjach między bohaterami. Przez zaniechanie i lekkomyślność Vincenta, Mia przedawkowała heroinę. Vince wie, że gdyby Marcellus się o tym dowiedział, zabiłby go. Mia obdarza go jednak łaską, obiecując, że nic nie powie. Z chwilą gdy Butch ratuje Wallace'a rąk gwałcicieli (choć wcale tego nie musiał robić), ten przebacza mu wszelkie winy (za które wcześniej wydał na niego wyrok śmierci) i pozwala odjechać na „Grace”. Jules i Vincent zostają opatrzeni łaską boską. Cud sprawia, że kule dosłownie przez nich przechodzą, przez co zostają ocaleni. Następstwa danej im łaski zachodzą w rozdziale trzecim, ciągu dalszym tego zajścia. Tak więc mamy motyw łaski, a chronologia sprawia, iż finałową sceną jest scena odkupienia swoich win w oczach Boga przez Julesa. Być może ten zabieg miał wskazać główne przesłanie filmu - odkupienie win, i najważniejszy aspekt - odkupienie win w oczach Boga. Zmianę, która zachodzi w Julesie, zejście na właściwą ścieżkę.
Motyw łaski wieńczy każdy z rozdziałów, z tymże wiąże się natomiast kolejny motyw - ocalenia. Butch ocalił Wallace'a, Vincent Mię, Jules parę rabusiów - Honey Bunny i Ringo. To właśnie ocalenie (miłosierdzie, troska, przebaczenie) implikuje łaskę. Kolejne rozdziały akcentują taką postawę i spontaniczne odruchy. Dzięki „pocięciu” i przetasowaniu scen, w każdym rozdziale otrzymujemy przypowieść o ocaleniu i przebaczeniu. Mniej więcej na każdą śmierć w filmie przypada jedno ocalenie. W filmie ginie siedem osób + jedna abstrakcyjna (bokser Floyd, zatłuczony przez Butcha na ringu) i jedna niepewna (Pokrak na smyczy w lombardzie). Giną Brett i jego dwóch kumpli, Marvin, Maynard i Zed oraz Vincent Vega. Ocaleni natomiast zostają Mia ocalona przez Vincenta, Marcellus ocalony prze Butcha, Honey Bunny i Ringo ocaleni przez Julesa, Vincent i Jules ocaleni przez Boga, przed gradem kul. Świadczyć to może o chęci wprowadzenia przez reżysera równowagi między śmiercią a ocaleniem, między dobrem a złem.
Najciekawszym jednak motywem w filmie jest tajemnica walizka Marcellus’a, którą odzyskują dla niego Julas i Vincent. Motyw walizki może być kluczem do całego filmu. Dlaczego jest on tak ciekawy? Tajemniczość, przez cały film tylko dwie osoby widzą jej zawartość – Vuncent i Pumpkin. Wśród wielu teorii na temat zawartości walizki, że jest tam złoto czy diamenty z wściekłych psów najciekawsza jest o duszy Marcellus’a. Co za tym przemawia? Po pierwsze zwróćmy uwagę na oślepiającą poświatę. Z chwilą otwarcia walizki przez Vincenta, ta pada na jego twarz, rzecz emanuje mocnym, jasnym światłem. Za drugim razem widzimy ją, w chwilę po tym, jak Brett zostaje zastrzelony, to z niego emanuje poświata, zupełnie jakby dusza uciekała z martwego ciała, zaraz po śmierci. Trzeci przypadek to rozmowa Butcha z Marcellus’em, na połowę twarzy Butcha pada światło, połowa znajduje się w cieniu. Marcellus wystawia rękę z pieniędzmi, za które „kupuje duszę” Butcha, bokser ma się podłożyć w trakcie walki, w chwili transakcji ręka i pieniądze emanują. Śledząc kolejne tropy natrafiamy na kod do walizki – 666 (symbol Szatana), który może symbolizować pakt z diabłem. Możemy zakładać, że Wallace spisał z diabłem cyrograf, zaprzedał duszę w zamian za nietykalność i bogactwo. Chciał jednak przechytrzyć diabła, wysyła dwóch gangsterów, aby ci odebrali jego duszę. W chwili jej przywrócenia, Wallace traci nietykalność (zostaje potrącony przez Butcha, zgwałcony przez Zeda) i bogactwo (Butch go zdradza i wygrywa), ale także odzyskuje sumienie (wydał wyrok śmierci na Butcha, ale potem już po odzyskaniu duszy ułaskawia go). Kolejny dowód to często prezentowany plaster na karku Marcellus’a - może to być rana, blizna po wyjęciu duszy z ciała, według legendy to właśnie tą drogą wyjmuje się duszę z ciała. Gdy natomiast Vincent otwiera walizkę jest oczarowany, gdy Pumpkin w restauracji spogląda do walizki, mówi: „Czy to jest to, co myślę?” (Jules twierdząco kiwa głową) Pumpkin po chwili dodaje: „to jest piękne”. Ponoć dusza ludzka jest właśnie czymś tak niewymownie pięknym, że w żaden sposób nie da się tego wyrazić. Dlatego widz nie ma okazji zajrzenia do walizki i widzi tylko jasność z niej emanującą. Wiadomo przecież, że ludzka dusza jest najpiękniejszą rzeczą na świecie. Z drugiej strony nie musi to być dusza Marcellus’a, gdyż mając na uwadze doświadczenia wyniesione z „Harry Angel”, można też przyjąć, iż to sam Marcellus jest diabłem. W takiej sytuacji odbierałby po prostu to co do niego należy - zaprzedaną duszę człowieka, który chciał go przechytrzyć.
Prześledźmy jeszcze raz losy Julesa i Vincent’a. Okala ich opatrzność boska. Bóg chce im dać jeszcze jedną szansę, gdyż zbłądzili i zaprzedali duszę diabłu. Dlatego też kule przechodzą przez nich, za ich plecami widzimy dziury po kulach, oni nie są jednak nawet draśnięci. Po tym incydencie, lub cudzie, Jules wykorzystuje swoją szansę, nawraca się i odchodzi. Po tym jak rezygnuje ze „ścieżki ciemności” możemy przyjąć, że dochodzi do transakcji, dzięki której Jules odzyskuje duszę. „Ja coś kupuję”, Jules kupuje duszę od Ringo i Honey Bunny za 1500 dolarów. Tu nadchodzi rozwiązanie filmu. Vincent nie wierzy w cud i ingerencję Pana, nie wykorzystuje swojej szansy i ginie (choć był głównym bohaterem). Kolejnym dowodem na przytoczoną teorię są słowa wypowiadane przez Julesa: “Blessed is he who in the name of charity and good will shepherds the weak through the valley of darkness, for he is truly his brother's keeper and the finder of lost children” (Cytat z Ezahiela okazuje sie nad wyraz istotny). Znalazca zaginionych dzieci to Jules po odnalezieniu duszy swojego szefa, zaginione dziecko to Marcellus, który zbłądził, wchodząc w interesy z diabłem.
Tym sposobem z pozornie zwykłego choć trochę zakręconego filmu gangsterskiego wyłania się opowieść o duchowych przeżyciach amerykańskiego półświatka, pełna symboli i odniesień Biblijnych. Z drugiej strony jest to świetna komedia a tekstem podsumowującym może być zarówno Ezechiel 25:17 („Ścieżka sprawiedliwości wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności. Bo on jest stróżem brata twego i znalazcą zagubionych dzieci. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie i na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci. I poznasz, że ja jestem Pan, kiedy wywrę na tobie swoją pomstę”), jak i inne słowa Samuela L. Jackson’a (Jules) odnośnie zawartości walizki: „When I looked inside, between scenes, I saw two lights and some batteries”
autor: Przemysław Szczypczyk; mgr kulturoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim w kierunkach Dzieje i kultura Bałkanów oraz Amerykanistyka. Właściciel i administrator sklepu internetowego www.activebrain.pl


--
www.activebrain.pl - odżywki i suplementy dla mózgu
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

środa, 17 czerwca 2009

Goya

Duchy Goi
autorem artykułu jest Piotr Łeszyk
Najświeższy film Miloša Formana zaczyna się obiecująco – stosy satanicznych grafik Goi majaczących ciałami pokaleczonych i zwyrodniałych ludzi, wymieniają między sobą wielebne ojce ze Świętego Oficjum Inkwizycji, zachodząc w głowę, kto też taki może być ich autorem... Jeden z „sukienkowych” - brat Lorenzo (który będzie nam odtąd towarzyszył) – identyfikuje twórcę tych rysunków wypowiadając nazwisko Goi i podejmuje się wszczęcia w jego sprawie śledztwa.

Tymczasem Goya jest malarzem znanym i uznanym (od roku 1799 pełniącym funkcję Pierwszego Malarza Nadwornego), przy czym uprawia życie co najmniej mnogie – z jednej strony portretując „na zamówienie” bogatych kupców, księży i arystokratów postacie obłe i gładkie, z drugiej zaś, gdzieś tam w osobnym pomieszczeniu tworzy mroczne (pełne okrucieństwa i bluźnierstw) grafiki – Goya uwielbiał walki byków, nie raz podpisując korespondencję vel: Francisco de los Toros (Franciszek Bykowski). (I tu warto zwrócić uwagę widzów na cały proces odciskania grafik Goi na papierze [akwaforty? akwatinty?], że pokazany jest w filmie po mistrzowsku... A już scena, w której ledwo co po wyjściu z owego mrocznego pomieszczenia Goya zatrzaskuje za sobą drzwi i wita się [z uśmiechem] z ojcem Lorenzo, jest kapitalna!).
Lorenzo odwiedza Goyę zlecając wykonanie portretu. Podczas pozowania, kosym spojrzeniem, sięga obrazu młodej Ines Bilbatua (córki majętnego kupca – w tej roli Natalie Portman), którą Goya uważa za swoją największą muzę – cytując jej twarz w licznych portretach zbiorowych czy nawet... kościelnych freskach. Lorenzo postanawia więc „przyjrzeć” się owej „wybrance”, która całkiem aktywnie zażywa przyjaźni ze swoimi znajomkami w karczmach przy dźwiękach popularnej seguédilly. I tak oto, w jednej z nich, któryś z kościelnych siepaczy przyszpila ją na żydowaniu – tzn. Ines miałaby, zdaniem szpiega, w dzień postny posmakować wieprza... a przecież nie od dziś wiadomo, że grzechu większego od jedzenia świni nie ma. Łakomczucha trafia przed oblicze mrocznych mnichów, którzy cofnąwszy się o kilka wieków wstecz w studiach nad rodzinnymi powinowactwami jej rodu, dowodzą jej żydowstwa, po czym brutalnie biją, łamią gnaty, a brat Lorenzo modląc się z nią przykładnie ją gwałci (przyznaję, że nic mnie bardziej nie rozśmieszyło, jak powtórne przyjście Lorenza do Ines i jego prośba-pytanie: pomodlimy się?).

Ojciec Ines prosi Goyę, by ten – z racji znajomości z bratem Lorenzo – wpłynął jakoś na zakonnika, żeby (żywiąca go) Inkwizycja zwróciła mu córkę. Niestety Lorenzo obstaje przy swoim – za co podczas uroczystej kolacji w domu pana Bilbatuy spotka go sromotny wstyd i kara. I, choć daje się w końcu – argumentem w każdej rozmowie niezawodnym, czyli biciem – „uprosić”, w ostateczności nawet gigantyczne pieniądze kupca nie będą w stanie obłaskawić zatwardziałości sutanników wyżej niż Lorenzo stojących w kościelnej hierarchii – choć, złamany naciskami kupca, Lorenzo będzie robił w sprawie Ines, co tylko w jego mocy... Z jednej strony straszony zobowiązaniami zakonnymi, z drugiej zemstą ojca Ines, Lorenzo ucieka do Francji.
Tymczasem mija lat 15, Słodka Rewolucja wstrząsa Francją i ma, słuszne, ambicje niepoprzestania na przegryzieniu tylko francuskiej krtani. A my oglądamy brata Lorenzo jak nieco już odmieniony (zrzuciwszy „sukienkę” i „założywszy rodzinę”), głosem „z przepony” i płomienną mową legata Wielkich Architektów z Francji, sądzi swoich byłych kościelnych przełożonych w imię „Wolności, Równości, Braterstwa albo Śmierci” (nie zapominajcie bowiem o czwartym członie tej Przysięgi!). Rzeczą formalną jest, oczywiście, zniesienie Inkwizycji w ogóle – co oglądamy w pysznej scenie zabicia duchownego strzałem w czoło z pistoletu francuskiego oficera, który wjeżdża konno do chrześcijańskiej świątyni i mimo próśb nie udaje mu się uprosić ciszy dla słów Napoleona... cudowna chwila!).
I tak oto, z klatki na klatkę, oglądać będziemy świeckie „grzechów odpuszczanie”, w tym m.in. uwolnienie spodlonej przez Inkwizycję Ines, która fizycznie mocno pokaleczona i psychicznie zwichnięta, wydostaje się lochów Kościoła i kieruje się do... Goi, który do imentu już głuchy, w pierwszym odruchu jej nie poznaje i dopiero później udaje mu się złożyć „do kupy” wcześniej oglądaną Ines z wynędzniałą kobietą stojącą przed nim teraz.

Historia, jaką przyniesie ze sobą Ines, odbierze nam (i tak przecież rzadkie) oglądanie Goi przy sztalugach – Francesco „na dobre” poświęci się dziewczynie – okaże się bowiem, że, w mało sanitarnych warunkach lochów, urodziła ona dziecko (dziewczynkę – owoc fizycznej miłości jej i Lorenzo), niestety mnichy ją jej pozbawiły... Cóż, faktycznie trudno rozeznać się w prawdzie bądź fałszu relacji tej poczciwej kobiety – wierzy jej Goya (i myślę, że to powinno nam starczyć) ale – choć nie chcę wyrokować czy się Goya myli czy nie, sygnalizuję tylko, że całkiem rozsądnie można przecież mieć wątpliwości co do prawdziwości jej opowieści...
Proszę państwa, ale dość już tego opisu. Film jest naprawdę odważny. Tak tępych głów jak te mocowane na zwalistych ciałach mnichów nie oglądałem od czasów Imienia róży! I mogę chyba – choć film Formana nie ekranizuje niczego na podobieństwo otwarcie ateistycznej powieści, jaką jest przecież Imię róży (włoskiego semiotyka prof. Umberta Eco) – nazwać ten film, jeśli nie ateistycznym, to co najmniej religijnie niegłębokim. Pyszota! (neologizm autorstwa podobno Konwickiego)... Choć sam, mimo wszystko, obstaję przy humanistycznym ateizmie Franciszka Goi – starczy przecie rzut okiem (i myślą) na którykolwiek z jego późniejszych obrazów (o akwafortach, akwatintach i litografiach w ogóle nie wspominając – tu się dopiero „dzieje”!) jak np. Pies, Asmodeusz, Kolos czy słynny Saturn, żeby podumać nad koncepcją pustego nieba... Tym, którzy mieliby jakieś obiekcje, co do nazwania Goi ateistą przypominam, jak to poproszony przez wolnomyśliciela Jovellanosa, by zadbał o dekoracje dla nowo budowanej kaplicy San Antonio de la Florida, tworzy Goya scenkę rodzajową z dokonującym się (podobno „na faktach” w Lizbonie w XIII w.) cudem, gdzie św. Franciszek zaklina do życia zmarłego człowieka, by ten zdradził mu, kto go naprawdę zamordował – na niebie nie ma żadnej z istot niebiańskich, a tzw. „święci” i postaci biblijne są w ogóle pominięci...
Goi w filmie faktycznie mało, bo film opowiada losy bardziej ojca Lorenzo i Ines niż, „okrutnego” malarza, Goi – z tym jednak zastrzeżeniem, że nie oznacza to, że jest to film kiepski. Bynajmniej! Film jest o.k, ale można było by śmiało przesadzić z kadmowymi, salada (pieprznymi – przyp. aut.) barwami osobowości Goi – całość byłaby wtedy bardziej pikantna.
Ale naprawdę, bez żadnych wątpliwości, ocena końcowa to: bardzo dobry!

--
Tekst pochodzi ze strony www.akademiec.pl. Sprawdź nas!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 8 czerwca 2009

pisanie o pisankach




troche o historii jajka zdj. fotolia

Najsłynniejsze Muzea Pisanek
autorem artykułu jest Ewelina Kitlińska
Spory co było pierwsze: czy jajko, czy kura, nie mają racji bytu w przeddzień Świąt Wielkanocnych. Zgodnie z ludowymi wierzeniami początkiem życia, od którego zależy płodność na całej ziemi jest jajko. To dlatego na Wielkanoc czci się je, przyozdabiając kolorowymi zdobieniami, a w Wielką Niedzielę dzieli się nimi podobnie, jak w Boże Narodzenie opłatkiem.
Pierwsze pisanki pochodzą z Persji sprzed ponad 5 tysięcy lat. Malowano na nich woskiem, a potem zanurzano w barwnikach. Jajka w wielu kulturach utożsamia się z dobrobytem i zasobnością, a także szczęściem. Pisanki miały chronić od złych duchów, podłych ludzi, chorób i nieszczęść. Skruszone skorupki pisanek sypano na pola uprawne i do paszy bydła, by nie upraw i hodowli nie imały się plagi.
Północ i południe Polski
Bogactwo różnorodności zdobień, wzorów, technik i barw pisanek jest niemal nieskończone. By je zaprezentować, a jednocześnie chronić bogatą kulturę ludową przed zapomnieniem, tworzy się wystawy pisanek. W Polsce jest ich kilka. Pierwsza z nich powstała w 1999 roku w Dzierzgoniu w województwie pomorskim.

Autorką ponad tysiąca zdobionych jaj jest Małgorzata Krause, która tworzy dzieła sztuki z jajek kurzych, kaczych a nawet strusich. Jej sztuka koncentruje się nie tylko na przyozdabianiu bajecznymi kolorami samych jajek lub wydmuszek, ale też na tworzeniu z nich prawdziwych dzieł sztuki. Między nimi jest na przykład rzeźbiona w strusiej skorupie szkatułka, wyściełana atłasem, a wykończona bursztynem i malowana na zewnątrz. W Dzierzgoniu od jakiegoś czasu odbywają się też konkursy na najpiękniejszą pisankę, a po jego rozstrzygnięciu są tworzone pokonkursowe wystawy.
Na południu Polski we wsi Rudy koło Raciborza na Nizinie Śląskiej w tamtejszym pocysterskim Zespole Klasztorno – Pałacowym istnieje od pięciu lat ekspozycja pisanek podarowana przez Niemkę polskiego pochodzenia, Ulli Schnorr, która gromadziła je wcześniej w swojej prywatnej kolekcji. Ponad 400 pisanek wykonanych z jajek nie tylko ptactwa domowego, ale łabędzi, pawi, strusi, a nawet czajki. Zbierane na całym świecie przez samą właścicielkę, ale tez i przez jej znajomych, którzy przywozili w prezencie nowe dzieła do kolekcji z tak odległych krajów jak Japonia, Chiny, Pakistan, Jawa, Australia, Nigeria, Kongo czy Meksyk. Przyozdobione nie tylko malunkami, ale wyklejane papierem, nićmi, ziarnami zbóż. Jedna z wydmuszek jest nawet ozdobiona przez kowala kawałkami metalu orientalnymi wzorami.
Muzeum na Podlasiu
Oprócz wystaw, w Polsce, na Podlasiu od 2004 roku działa w Ciechanowcu Muzeum Pisanki. W skansenie utworzonym na terenach zespołu pałacowo-parkowego, dawnej posiadłości rodziny Starzeńskich, udało się zgromadzić aż 44 zabytkowe obiekty architektury drewnianej. Możemy tam podziwiać nie tylko XVIII wieczne chałupy chłopskie strzechą i otoczone płotem z kwitnącymi latem malwami, ale też studnię, czy wiatrak.

W jednej z chat mieści się unikatowa kolekcja ponad tysiąca pisanek: małych, dużych, barwnych, malowanych, woskowanych, wyklejanych, rzeźbionych, drewnianych. Prywatna kolekcja Ireny Stasiewicz-Jasiukowej i Jerzego Jasiuka z Warszawy, którzy zbierali je przez wiele lat i zdecydowali się przekazać je w darze, znalazła swoje godne miejsce. Portrety obojga hojnych darczyńców znajdują się na jednym z jajek na honorowym miejscu Muzeum. Otaczają ich pisanki z podobiznami innych zasłużonych dla ciechonowieckiej ziemi wybitnych postaci – historyków, naukowców, działaczy.
Wszystkie cenne eksponaty zamieszczone są w gablotach, podzielonych według regionu pochodzenia, wielkości i rodzaju ornamentów. Pochodzą z różnych regionów Polski, ale także znalazły tu swoje miejsce pisanki od naszych sąsiadów: Ukrainy, Rosji, Litwy, Czech, Słowacji. Mówi się o tych zbiorach, że nie ma w nich jedynie jajek z Antarktydy.
Pisanki wykonane są przeróżnymi technikami. Niektóre z nich nie są już kultywowane. nikt Tak więc są tu malowanki woskiem i farbami, wyklejanki, zdobienia sitowiem, ryżem, czy makiem. Całości wystawy dopełniają wycinanki ludowe i przedstawiające sceny z życia polskiej wsi scenki rodzajowe: kogutki, ujadające psy, gospodarze w strojach ludowych. Do jednych z ciekawszych eksponatów należą te, które przedstawiają nietypowe jak na Wielkanoc wzory: śnieżnobiałe konie w zaprzęgu, czy wielki afrykański słoń spoglądającego ze strusiego jaja.
Największa pisanka świata
O ile największymi pisankami w Polsce są te wykonane ze strusich jaj, o tyle największa pisanka świata, bo mająca aż 13,5 metra wysokości znajduje się na Ukrainie, na ziemi Hucułów. Stanowi jedną z największych atrakcji miasta Kołomyja i znajduje się w samym jej sercu. Wewnątrz zgromadzonych jest ponad 6 tysięcy najróżniejszych jajek, co daje temu zbiorowi tytuł największego Muzeum Pisanek na świecie. W naszym regionie jest też najstarszym działającym zbiorem udostępnionym publicznie. Kołomyjska pisanka jest wpisana nawet w Księdze Rekordów Guinessa.
Większość zbiorów pochodzi z Huculszczyzny i Pokucia – dawniej polskich ziemi. Należy pamiętać, że przed wojną te tereny leżały w granicach naszego kraju i do dziś żyją tam Polacy, rusyfikowani przymusowo za czasów istnienia Związku Radzieckiego. Dzisiaj dzieci Polaków tam zamieszkałych uczą się języka polskiego tak, jakby był dla nich obcym. Pośród bogatego zbioru jajek z wielu regionów można zaobserwować różnice jakie istniały w doborze barw, wzorów i metod zdobienia nawet pomiędzy dwoma sąsiadującymi ze sobą wsiami. Obfitość wzorów jest tak olbrzymia, że można nabrać podejrzeń, że sformułowanie „istna kołomyja” oznaczające zawrót głowy powstało w tym miejscu.

Na pisankach oprócz typowych malunków, wyklejanek, nitek i ziarenek są i te bardziej unikatowe z podpisami znanych polityków takich jak choćby Micheil Saakaszwili, Leonid Kuczma i Wiktor Juszczecznko. Oczywiście gdy mniejsze zbiory zawierają eksponaty z innych kontynentów, tutaj też nie może ich zabraknąć. Są zatem jajka z calej Europy, Japonii, Chin, Stanów Zjednoczonych. Są i dla Polaków miłe akcenty, bo znajdą tu pisanki z Łowicza, podobnie jak w Muzeum Pisanki w Ciechanowcu można znaleźć pisanki huculskie. Kilka sal jest poświęconych ziemi Huculskiej i samym jej mieszkańcom. Także można tam obejrzeć wnętrze chaty i wyposażenie domu, a także stroje ludowe – z charakterystycznym dla męskich kapeluszy zawadiackim huculskim piórkiem.
Źródło: kobieta.wp.pl, kwiecień 2009

--
Ewelina Kitlińska, Podróżniczka
galerie zdjęć do tekstu na:
www.kitlinska.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 29 maja 2009

Andy Warhol




zdjęcia do ilustracji postów kupisz tutaj

Andy Warhol
autorem artykułu jest Katarzyna Ośka
Fascynujący, kontrowersyjny… Jak sam stwierdził dążył do tego by zostać Biznesmenem Sztuki, albo Artystą Biznesu. Zamiar jak najbardziej zrealizował.
Warhol stał się pionierem pop–artu. Przemysłowe pomieszczenie zmienił na artystyczną pracownię nazwaną The Faktory, gdzie tworzył swoje bazowe dzieła – obrazy, oparte na sitodruku, filmy, książki, rysunki, rzeźby, performance, fotografie…. Tysiące mniej lub bardziej interesujących tworów.
W książce "The Philosophy of Andy Warhol" opisuje swoją technikę twórczą jako korzystanie z odpadków „sztuki wysokiej”, a także otaczającego go skomercjalizowanego świata. Odrzucony fragment filmowej taśmy, znaleziona na śmietniku puszka po coca coli, tkwiące w podświadomości twarze, które były tak samo ważne, jak sprzęty codziennego użytku…. Warhol potrafił wykorzystać takie materiały i zrobić na nich ogromny majątek.
Świat nieustannego tłumu, przelewającego się ruchu, uaktywniony do granic absurdu, odnajdujemy w przemyśleniach artysty:
Jeszcze zanim zostałem postrzelony (Warhol w 1968 roku stał się ofiarą Valerie Solanis, jedynej członkini SCUM Society For Cutting Up Men tj. Towarzystwa na Rzecz Wykastrowania Mężczyzn, ach te barwne lata 70te…), zawsze podejrzewałem, że świat, w którym żyję, jest trochę nieprawdziwy – miałem wrażenie, że nie przeżywam swego życia, tylko oglądam je w telewizji. Nasuwa się skojarzenie z filmem Petera Weira Truman Show.
- Zawsze wierzyłem, że w odpadkach kryje się mnóstwo humoru
- Narodziny człowieka są jak porwanie, a potem zostaje się sprzedanym w niewolę
- Drugą w kolejności najcięższą pracą po życiu jest seks
-„Stare” problemy wydawały mi się łatwiejsze do zniesienia niż „młode” (…) toteż w wieku dwudziestu trzech, czy czterech lat przefarbowałem sobie włosy na siwo.
- Wydaje mi się, że w latach sześćdziesiątych ludzie zapomnieli, czym powinny być uczucia. I nie sądzę, żeby sobie o tym kiedykolwiek przypomnieli.
- Sztuka biznesu jest kolejnym szczeblem po Sztuce.
Ciekawą materią są filmy Warhola. W 2001 Zachęta pokusiła się o retrospektywę tych filmowych obrazów m. in. Eat (film trwa trzy kwadranse i przedstawia malarza Roberta Indiana jedzącego pieczarki i trzymającego w objęciach swego kota), w oryginale ponad 8 godzinnego Empire (ukazującego czubek nowojorskiego Empire State Buliding, całe szczęście trwającego ok. 50 minut), czy Couch ( ilustruje kanapę w pracowni Warhola, na której pojawiają się różne ciekawe postacie, z jego otoczenia, dużo tutaj seksu, szczególnie gejowskiego)

--
www.superja.pl
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 18 maja 2009

o Wenecji

Wenecja miasto marzeń

autorem artykułu jest J Lasa




Wenecja miasto na wodzie, już to powoduje, że jest miejscem niezwykłym. Nie można do niego wjechać samochodem trzeba przeprawić się łodzią lub tramwajem wodnym. Płynąc do Wenecji po drodze widzimy panoramę budowli położonych nad wodą, mnóstwo barek, statków, i łodzi przewożących turystów. Zbliżamy się powoli do przystani blisko centrum. Wysiadamy i nasze stopy po raz pierwszy dotykają tej krainy marzeń, zakochanych i nieprzeniknionych tajemnic, ukrytych za kolorowymi maskami. Niebo jak zwykle o intensywnym błękicie temperatura około 15 stopni, od razu moim oczom rzuca się stojąca para na czymś w rodzaju podestu ubrani w barokowe stroje oczy zasłonięte wąskimi maskami, zdają się być pierwszymi przebierańcami, którzy witają ukłonami, gestami, turystów wysiadających z wodnych pojazdów. Chyba trafiłem na czas karnawału, bo co chwilę widzę kolejne kolorowe stroje, wspaniałe maski, i te powolne półkoliste gesty rąk. Idąc dalej patrzę na architekturę, najpierw ciąg kilkupiętrowych kamienic w kolorach pomarańczowych z zielonymi gzymsami. Ta zieleń połączona z pomarańczem często się powtarza na innych budowlach i stanowi częsty motyw kolorystyczny Wenecji. Idę w stronę placu św. Marka, po drodze przechodzę przez liczne mostki, z których co chwile wyłania się wspaniały widok kanałów, po których płyną gondolierzy w kolorowych gondolach, a w wodzie odbija się niezwykła architektura kamieniczek. Najpierw widzę pałac Dożów z ścianami pokrytymi wzorami geometrycznymi, z arkadami i kolumnadą zakończoną ostrymi łukami, charakterystycznymi dla gotyku. Naprzeciwko klasycystyczny długi i biały budynek Pigoni. Robię mnóstwo zdjęć, właściwie to nie mam czasu słuchać przewodnika, mam poczucie, że muszę jak najwięcej utrwalić z tego klimatu Wenecji. Sercem placu św. Marka jest niewątpliwie bazylika poświęcona temu ewangeliście a wszechobecne lwy są też jego symbolami. Bazylika po prostu rzuca na kolana swą fasadą ozdobioną kolorowymi mozaikami, kopułami, to trzeba zobaczyć na własne oczy. Na placu jeszcze znajduje się ceglana wieża dzwonnicy widoczna z łodzi płynących w stronę Wenecji, oraz bardzo długi, długi i jeszcze raz długi budynek Procuratie Vecchie z ciągiem renesansowych arkad coś w stylu sukiennic, ale znacznie dłuższe. Mam jakąś godzinę czasu otrzymana w prezencie od przewodnika, więc spróbuje się zanurzyć z aparatem w ten wenecki labirynt uliczek, przedzielonych kanałami, mostkami, a efekty mojej tajemnej wędrówki zamieszczę na stronie o Wenecji.



Obrazek



Obrazek



Obrazek

--
O Lwowie


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 14 maja 2009

zarabianie na zdjęciach

Robisz zdjęcia? Spróbuj je sprzedać

autorem artykułu jest J Lasa




Fotografią zajmuje się od kilku lat. Nie jestem profesjonalnym fotografem, czyli takim, który utrzymuje się ze sprzedaży własnych zdjęć. Niejednokrotnie zastanawiałem się czy możliwe jest sprzedawanie swoich zdjęć? Nie mając profesjonalnego studia fotograficznego i sprzętu w cenie dobrego samochodu. Okazuje się, że tak, niedawno znalazłem odpowiednie miejsce w Internecie, w którym po komisyjnych kwalifikacjach zamieszczono już kilka zdjęć, które akurat miałem wykonane podczas mojej podróży do Włoch. Jednak okazało się, że wiele z moich zdjęć, które według mnie są naprawdę dobrej jakości pod względem technicznym jak i artystycznym zostało odrzuconych. W uzasadnieniu otrzymywałem komunikaty tego typu „Nasz Zespół Edytorów uznał, że zdjęcie nie odpowiadało kryteriom technicznym. Fotografie dostępne w banku zdjęć Fotolia są przeznaczone do sprzedaży, wymagana jest, więc wysoka jakość techniczna umieszczanych obrazów. Twój obraz zawiera jeden lub więcej z poniższych problemów technicznych:

• Mglisty obraz, brak ostrości

• Niedoświetlenie/Prześwietlenie

• Nieodpowiedni kadr

• Nadmierna lub zbyt mała saturacja obrazu

• Problemy z kontrastem

• Zakłócenia pikselizacji

• Jakość

• Problemy z interpolacją

Uprzejmie prosimy o kontynuowanie umieszczania zdjęć w naszym banku, mimo że to zdjęcie nie zostało przez nas zatwierdzone”

Tak, więc zdjęcia muszą spełniać pewne kryteria, które gdy poznamy ułatwią nam zamieszczać właściwe pod względem jakości zdjęcia. Podstawowe wymogi dotyczące zdjęć to przede wszystkim minimalny rozmiar 2400 x 1600 pikseli, zapis w formacie JPG, tematyka zgodna z zapotrzebowaniem portalu. Zdjęcia nie mogą przedstawiać znaków towarowych, obiektów chronionych prawem autorskim, czy ludzi, jeżeli fotografowana osoba nie wyrazi pisemnej zgody na zrobienie zdjęcia. To są najważniejsze kryteria, jakimi należy się kierować przy wyborze wysyłanego zdjęcia. Jeżeli chodzi o sprzęt fotograficzny to w zupełności wystarczy dobry kompakt. Oczywiście lepiej robić zdjęcia choćby najtańszą lustrzanką, bo wtedy mamy przynajmniej gwarancję, że nasze zdjęcia nie będą odrzucane ze względów technicznych takich jak nie najlepsza ostrość czy szumy. Rejestracja oraz zamieszczanie zdjęć jest bezpłatne. Jeżeli chcesz sprawdzić czy robisz naprawdę dobre zdjęcia to nie zwlekaj i przetestuj swoje fotograficzne predyspozycje w gronie fotografów z całego świata, którzy zamieszczają zdjęcia na Fotolia. A teraz zamieszczę kilka zdjęć, które zostały wybrane przez fotograficznych ekspertów do sprzedawania w portalu.



Obrazek

© Oleg Leshchev - Fotolia.com



Obrazek

© dimis - Fotolia.com



Obrazek

© Valeriy82 - Fotolia.com






--

O Lwowie


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 11 maja 2009

Porcelana - zdobienie

Przyszła na świat, aby malować jego urodę...
autorem artykułu jest Renata Świercz
Nazywa się Basia Trąbczyńska. Projektuje i maluje dekoracje na porcelanie. Na filiżankach i spodkach, na dzbankach i talerzach, na cukiernicach i paterach. Ostatnio maluje również kafelki łazienkowe.
- Nawet butelkom do wina nie przepuszczę- śmieje się Basia..
Obrazek
Życie wśród kwiatów, jest jak sen.
Od zawsze wokół niej kwitły kwiaty. Jej dom jest otoczony ich barwną, wszechobecnością, kojącą duszę. Żyje w ciszy ich królestwa - królestwa natury. To ona jest jej natchnieniem.
Mama moją mistrzynią - nauczycielką.
Gdy była małą dziewczynką, pochylała się z ciekawością nad stołem, zastawionym słoiczkami pełnymi kolorowej farby, w różnych odcieniach, piórkami błyszczącymi metalem spiczastych stalówek. Wszędzie na nim stały białe talerze, kubeczki, filiżanki, czekając na swą kolej.
Mama brała je w swoje spracowane ręce, szkicując pisakiem na ich lśniącej powierzchni, przyszłe wzory: kwiaty, liście i splątane łodygi. - opowiada Basia.

Komponowała wiązanki takie przyniesione prosto ze spaceru po łąkach, lasach, ogrodach. Czarną farbą rysowała kontury, potem na płatki kwiatów nakładała kolory: czerwień, błękit, żółć i inne. I pojawiały się na porcelanowej bieli uśmiechnięte maki, radosne chabry, kąkole, złociły się pełnymi ziarna kłosy pszenicy.
Basia żyła z tymi malowanymi kwiatami. Gdy dorosła, skończyła Szkołę Tkactwa Artystycznego i kupiła wraz z rodzicami duży wiejski dom pośród lasów i łąk. Wraz z nim sporą połać ziemi, którą przetworzyła w swoje marzenie życia - tęczowy ogród.

Obrazek
A to mój ogród porcelanowy...
Uprawianie ogrodu to moja miłość, poświęcam temu zajęciu mnóstwo czasu. Chłonę naturę, jej dobroczynne oddziaływanie na mnie. Patrzę na jej coroczny cud, jaki tworzą cztery pory roku. To moja inspiracja - mówi Basia.
Ma swoją pracownię. Stół, piórka opatrzone stalówkami, pojemniczki z farbą, księgi pełne kart z projektami i wzorami. Wszędzie połyski białej porcelany i kruchych delikatnych naczyń.
W kącie stoi masywny piec do ich wypalania.
Nastawiany na wysokie temperatury dba, aby wzór na szkliwie stał się niezniszczalny a barwy żywe, mimo upływającego czasu.
To dla mnie ważny moment.
Otwieranie grubych drzwi pieca po ukończeniu wypalania i cierpliwe wyciąganie sztuka po sztuce ciepłej jeszcze porcelany.
Basia ogląda uważnie każde naczynko. Czy nie ma na nim jakiś skaz. Czy szkliwo błyszczy ładnie, nieskazitelnie? Czy wszystko się udało. Czy kolory zostały właściwie wypalone?
Zawsze jest przy tym trochę lęku – przyznaje.
Potem przychodzi ulga, że udało się wszystko dobrze, bez niemiłych niespodzianek.

Obrazek
Wizyty baśniowe...
Kafle to osobna opowieść. Weszłam kiedyś do łazienki i ujrzałam w wyobraźni piękną postać nad
umywalką, nachylającą się nade mną z uśmiechem. Syrenę? Wodnicę? Popędziłam do pracowni. Śpiesznie zarysowywałam duże kartony brystolu nowymi wizjami.
Wodnica niebieska...
Oto ona. Wodnica niebieska. Przynosi ci dzban pełen krynicznej, czystej wody. Odśwież się. Spójrz na nią. Na rusałkę z przejrzystych jezior, która zamieszkała u ciebie w domu. Na syrenę z mórz, zielono-błękitną, zamyśloną. Na niesfornego, rozczochranego motyla w kobiecym ciele, tańczącego bosymi stopami w leśnym zielsku.
Malowanie tego wszystkiego na kafelkach sprawiało we mnie cudowne wrażenie malowania obrazu - na zagruntowanym blejtramie, ustawionym na sztalugach. Przecież tak naprawdę od tego zaczęłam. Od malowania na płótnie farbami olejnymi. I do dziś maluję na sztalugach.
Obrazek
Takie to moje już przeznaczenie...
Malarstwo to ścieżka mojego życia. Pasja. Siła. Radość. Wraz z poddaniem się tej pasji przyszło zrozumienie, że nie mogę żyć inaczej. Sztuka jest moim wyjaśnieniem wszystkiego.
Sensem istnienia.
Opowieści o kolorowych pasjach Basi Trąbczyńskiej wysłuchała Renata Świercz
Prace artystki możesz możesz obejrzeć w kolekcji "Filiżankowo"

--
Autorka pomaga pasjonatom, hobbystom, artystom i twórcom, w rozwijaniu swojego talentu i pasji tworzenia. Prowadzi internetową galerię z ręcznie robionymi i zdobionymi przedmiotami.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

poniedziałek, 4 maja 2009

Darmowe zdjęcia


Fotolia


Piszesz bloga lub masz stronę internetową. Niejednokrotnie pisząc jakąś treść szukasz do niej odpowiedniej ilustracji. Oczywiście nie interesują cię zdjęcia pirackie, nielegalnie pobierane z internetu. Najlepszym sposobem jest znalezienie strony, która oferuje legalne zdjęcia na stronę czy bloga. Taką stroną, która oferuje darmowe zdjęcia oraz zdjęcia płatne już od 3zł za zdjęcie jest Fotolia
Rejestrując się na tej stronie masz dostęp do codziennej porcji bezpłatnych zdjęć oraz do milionów zdjęć płatnych. Naprawdę warto skorzystać z tej strony i zarejestrować się. Rejestrujesz się tutaj. Po zarejestrowaniu najlepiej zmienić język strony na polski i przejść do przejrzenia darmowych zdjęć. Proponuję pobrać wszystkie, ponieważ nigdy nie wiadomo, co się może nam przydać na stronę. Poza tym codziennie pojawiają się nowe zdjęcia, których zawsze jest kilkanaście. Pobierając codziennie zdjęcia w krótkim czasie można sobie stworzyć bazę takich zdjęć. Dodatkowym atutem jest możliwość kadrowania i wybrania fragmentu zdjęcia, który nam najbardziej pasuje. Dlatego najlepiej pobierać zdjęcia o maksymalnej rozdzielczości, aby było, z czego kadrować. Zdjęcia darmowe jednak objęte są pewnymi obostrzeniami, którymi należy się zaznajomić, aby uniknąć konsekwencji niewłaściwego wykorzystania zdjęć. Najważniejsze zakazy dotyczące wykorzystania zdjęć to: nie można tych zdjęć odsprzedawać, wykorzystywać w sposób niezgodny z prawem czy obostrzeniami, przekazać kopii przyjaciołom, rodzinie czy innym organizacjom. Natomiast wolno zdjęcia wykorzystać we wszystkich drukowanych i elektronicznych formach w tym również na stronach internetowych, modyfikować lub wykorzystać w różnorodnych pracach tworzyć kopie zapasową. Teraz kilka przykładów takich bezpłatnych zdjęć.

niedziela, 26 kwietnia 2009

Leonardo da Vinci Ostatnia wieczerza





Leonardo da Vinci – Ostatnia wieczerza

Jeden z was mnie zdradzi – po wypowiedzeniu tych słów przez Jezusa w wieczerniku nastąpiło ogólne poruszenie. Co to ma znaczyć, zdradzi? Na pewno nie ja, każdy z apostołów zaczynał się gorączkowo zastanawiać na tymi słowami, które poruszyły ich do głębi. Kto to może być? Niektórzy podnoszą się ze swego miejsca rozglądają się po swoich przyjaciołach, tworzą się kilkuosobowe grupki próbujące odgadnąć, kto jest zdrajcą? Piotr chwyta ulubionego ucznia Jezusa za ramie i szepce mu do ucha zapytaj go, kto to jest? Ten, który je ze mną z tej samej misy - odpowiedział Jezus.
Tyle mniej więcej wiedział Leonardo zaczynając malować ostatnią wieczerzę a może wiedział coś więcej? Może wiedział coś więcej ponad to, co relacjonują ewangelie, o czym my nie wiemy? Wszak był genialnym myślicielem najwybitniejszy w swej epoce. Leonardo na pewno wiedział sporo, bo gdy rozpoczynał jakieś dzieło poprzedzał je długimi studiami. Ten temat wymagał szczególnego przygotowania musiał znaleźć trzynaście różnych twarzy oddających cechy charakteru, czy wygląd postaci biorących udział w tej scenie zdrady. Bo Leonardo nie namalował ostatniej wieczerzy, ale jedną scenę z tego wydarzenia, scenę, w której dokonuje się zdrada. Przyjrzyjmy się twarzom i dłoniom kluczowych aktorów zatrudnionych przez Leonardo do odegrania tej sceny. W środku siedzi Jezus z lekko pochyloną i skierowaną w lewo głową patrząc na swoją lewą otwartą dłoń po wypowiedzeniu słów o zdradzie a drugą dłonią zaczyna sięgać po kawałek chleba. Po lewej stronie Jezusa znajduje się grupka trzech postaci jeden rozkłada ręce drugi wskazując rękami na siebie z bólem na twarzy zdaje się pytać chyba nie ja Panie? Trzeci wskazuje palcem na niebo. Dalej siedzi druga grupka złożona z trzech apostołów, którzy między sobą postanowili rozstrzygnąć spór o zdrajcę. Po prawej stronie Jezusa jest kolejna grupka, apostołów, których imiona możemy z dużą prawdopodobieństwem wymienić, najbliżej Jezusa siedzi najmłodszy uczeń Jan dalej Judasz trzymający w jednej zaciśniętej ręce sakiewkę a drugą sięga po kawałek chleba oraz Piotr chwytający Jana za ramię a w drugiej ręce trzyma nóż. Ostatnia grupka wydaje się kluczową, od której zaczęło iść w stronę Jezusa pytanie o zdrajcę, Inicjatorem pytania wydaje się być ostatni apostoł, który aż się podniósł z oburzenia ze swego miejsca i chce już, od razu się dowiedzieć, kto jest tym nikczemnikiem wśród nich. Mówi do Andrzeja zapytaj brata, kto to do diabła jest! Trzeci z tej grupki słysząc to głośne pytanie unosi ręce do góry i gestem mówi nie mam z tym nic wspólnego. To możemy zobaczyć przyglądając się temu dziełu, przypatrzmy się teraz jednak dokładniej i sprawdźmy czy jest tam jakaś kobieta?
Tak?
A gdzie?
Chyba najbardziej kobiece rysy posiada ten najmłodszy apostoł siedzący po prawicy Jezusa, ale czy mógł Leonardo zamiast Jana namalować kobietę? Artysta wszystko może, ale przyjrzyjmy się dokładnie tej niby kobiecej twarzy. Włosy tak mogą być kobiece, czoło również mogłoby być kobiece, przymknięte powieki również, jednak nos jest zdecydowanie za szeroki, za duży jak na proporcje pięknej kobiecej twarzy, kobiety mają zdecydowanie mniejsze noski, a usta? Też są zdecydowanie za szerokie – ja bym takich ust nie pocałował, wzdrygam się na samą myśl, że mógłbym to zrobić. Może Brown Dan lubuje się w takich młodych męskich ustach i pewnie, dlatego stara się w młodzieńcu dopatrzyć wizerunku kobiety? Czyżby problem z rozróżnianiem płci? Ale można go usprawiedliwić, bo w pewnym wieku wielu młodzieńców można pomylić z dziewczynami a skoro nie widać różnicy to zawsze jest szansa na dowolna interpretację. Ale żeby w oparciu o tak mglistą interpretację odwrócić całą historię zbawienia do góry nogami? To już zakrawa na celowe działanie to nie jest jednorazowa pomyłka, ale cała seria idącym za tym celowych przekręceń. Działanie z premedytacją, ale, po co? Kompromitacja dzieła Leonarda? Kompromitacja chrześcijaństwa?
Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi to chodzi o pieniądze. Niektórzy za pieniądze zrobią wszystko. Judasz za pieniądze sprzedał Jezusa. Kogo za pieniądze z książki sprzedał Brown dawn? Odpowiedzcie sobie sami. To tyle o kodzie Leonarda.
Wróćmy teraz do nieprzemijającego dzieła, jakim niewątpliwie jest ostatnia wieczerza Leonarda da Vinci. Leonardo był genialnym umysłem i nigdy nie zadawalał się tym, co było wiadome i niejednokrotnie sprawdzone. Taką sprawdzoną metodą niewątpliwie było malowanie fresku temperą na mokrym tynku. Metoda ta pozwalała zachować freski w nienaruszonym stanie na dziesiątki a nawet setki lat. Dzięki temu dzisiaj możemy podziwiać Dżotta, Rafaela, Michała Anioła i wielu innych artystów, którzy namalowali niezwykłe dzieła na ścianach kościołów czy pałaców. Dlaczego zatem Leonardo nie namalował ostatniej wieczerzy temperą na mokrym tynku? Nie mógł, bo ta technika nie pozwalała na taki sposób malowania jak malował Leonardo. Jeżeli ktoś kiedyś malował temperami i olejami wie, jaka jest podstawowa różnica między tymi technikami. Tempery schną szybko, ale po wyschnięciu kolory się zmieniają są bledsze, więc nie można pewnych subtelnych przejść tonalnych namalować, bo po wyschnięci i tak te przejścia stają się jednakowe i tracą przestrzeń. Natomiast olej długo schnie, ale po wyschnięciu kolory się nie zmieniają, więc to, co się namaluje pozostaje takie same po wyschnięciu, poza tym ta technika pozwala na bardzo subtelne malowanie. Leonardo malował subtelnie, uważał, że przedmioty, ludzie otoczeni przez powietrze są jakby zanurzeni w mgiełce i w miarę oddalania się od widza ta mgiełka jest bardziej wyraźna i Leonardo tak starał się malować, stosował bardzo łagodne przejścia między portretem a tłem, te przejścia są tak subtelne, że trudno wyznaczyć jednoznaczną granicę między przedmiotem a tłem. To było jak na owe czasy bardzo nowatorskie malowanie, więc Leonardo musiał zastosować również nowatorską dopiero rozwijającą się technikę olejną i niestety niesprawdzoną na murach. Nawet suche mury zawsze ciągną wilgoć a mokry mur i olej się ze sobą gryzą i bardzo szybko po namalowaniu ostatnia wieczerza zaczęła się sypać. To, co do naszych czasów dotrwało to zaledwie podmalówki a nie wierzchnia warstwa, która po prostu odpadła. Mimo tego fresk ciągle robi wrażenie swą kompozycją ludzi siedzących przy stole, którzy tak naprawdę nie siedzą tylko nadal żyją w tym odległym z przed dwóch tysięcy lat wydarzeniu i powodują, że kto ogląda tę scenę nie może być obojętny, więc można być albo gorącym albo zimnym, ale nie obojętnym. Dzięki temu, że również autor kodu nie był obojętny powstała książka oraz film, który zwrócił ponownie oczy widzów w stronę Leonarda i jego dzieła. Co jeszcze zawarł w tym dziele Leonardo? Pozostanie, na zawsze okryte jego tajemniczą mgiełką.
ostatnia wieczerza

Michael Jackson dyskografia

Co na innych stronach

  • Neapol - Południowe Włochy Autor: *Ron Midway* Południowe Włochy to zupełnie inny świat w porwaniu z tymi z północy. Część osób, która zna popularne wśród polaków...
    6 lat temu
  • SUITE - LEONARDO - Mona Lisa - full album: https://www.youtube.com/watch?v=nN-ONVhRpkI Click Here!Click Here!Click Here!
    7 lat temu
  • Pielęgnacja trawnika - Pielęgnacja trawnika Są trawy ozdobne, sportowe i wiele innych. Można się też pokusić o trawę z rolki, którą w naszym ogrodzie położy wyspecjalizowana fir...
    7 lat temu
  • ładowarki - Przenośne ładowarki do telefonów, do czego służą? Autor: *Andrzej Bastian* Jak się Tobie wydaje, co jest najsłabszą stroną obecnych telefonów komórkowych...
    7 lat temu
  • Wenecja - Wszystkie kolory Wenecji. Autor: *Maciej Łukomski* Nie ma drugiego takiego miejsca na świecie jak Wenecja. To miasto mostów, karnawału i zakochanych. Ni...
    7 lat temu
  • Solar Outside Lighting - The job of adding a bit of accent lighting to your backyard normally comes with complicated timing systems and annoying wiring. Who wants to dig up the yar...
    7 lat temu
  • Glass ideas for living rooms - With improvements in lifestyle choices glass has become a popular material for living room interiors. More and more customers are choosing glass for their ...
    7 lat temu